Kamill, w normalnym państwie wysokość wynagrodzenia powinien kształtować rynek (umowa pomiędzy pracodawcą a pracobiorcą). Ale Polska nie jest normalnym państwem tylko czymś w rodzaju neokolonialnej republiki bananowej stanowiącej rezerwuar taniej i wykształconej siły roboczej dla zagranicznych koncernów. Dlatego płaca minimalna w Polsce to zło konieczne jako zabezpieczenie przed niewolniczym wyzyskiem. Ale to nie wysokość minimalnego wynagrodzenia stanowi problem tylko absurdalnie wysokie opodatkowanie pracy: ZUS, NFZ, PIT. Pracownikowi zatrudnionemu na etacie państwo zabiera ok. 40% pensji w postaci składek na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne oraz zaliczki na podatek dochodowy.
_________________ Tylko człowiek wolny się buntuje,
niewolnicy są posłuszni.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Syty głodnego nie zrozumie. Jeśli płace urosną tak wysokie że firma będzie miała produkty nie konkurencyjne, to nawet jeśli ogłosi upadłość to żadna szkoda dla ogółu. Dlatego, że na jej miejsce powstanie następna. W przytoczonym przykładzie fabryki samochodów, ludzie nie zaprzestali kupna samochodów. Ludzie kupili samochód innej marki. A pracownicy upadłej fabryki poszli produkować (pracować) samochody w innej fabryce. Bez interwencjonizmu państwowego nie byłoby urlopów. Nastąpiłby powrót do feudalizmu a nawet niewolnictwa ekonomicznego (co powoli się dzieje ponieważ ludzie pracują żeby przeżyć a nie dlatego, że chcą).Gdyby nie interwencjonizm państwowy załatwialibyśmy swoje potrzeby na chodniku pod drzewem zamiast w toalecie. Krótko mówiąc gdyby nie Państwo (a to także my) prowadzilibyśmy życie prymitywne.
A odnośnie efektywności. Dlatego mała efektywność pracy w Polsce bo jest za dużo prezesów państwówek, dyrektorów ich zastępców np. w muzeach w stolicy. Trzeba porównać ilu jest dyrektorów w państwówkach np. w Niemczech a ilu w Polsce. Natomiast większość ludzi w Polsce haruje i to zarówno ci w firmach prywatnych jak i państwowych (na partyjnych nierobów i ich krewnych). Jednak znowu jeśli statystycznie uśrednimy to wychodzi to źle. Średnio ja i mój pies mamy po 1 ręce i po 3 nogi. Taki jest wniosek z uśredniania. Max taki inteligentny a doszedł do wniosku, że patologię ukrywa statystyka (polska statystyka).
Ale ostatnie 2 zdania zgadzam się, to jednak mądra konkluzja.
@pirat: Bez urazy. Ale pieprzysz troche.
Zalozmy:
- dwie firmy sprzedaja ten sam produkt, musza oplacic skladki, maja b.podobna wielkosc lokalu. ale pierwsza firma sprzeda produkt taniej i ma 3 pracownikow, a druga drozej i ma 2 pracownikow - obydwie utrzymaja sie.
A wielu idiotow na stanowiskach woli jak najszybciej zarobic kase.
Resort chce regionalnej płacy minimalnej – związkowcy nie
Minister pracy wrócił do pomysłu wprowadzenia zróżnicowanej płacy minimalnej. Przypomniał o nim związkom zawodowym, choć im się ten pomysł nie podoba. Sprzymierzeńcami ministra jest za to część pracodawców.
Płaca minimalna to często marzenie, bo standardem staje się 150 godzin miesięcznie, na zawołanie, po dwa i pół złotego godzina. Dla emerytów, młodych i – zrozpaczonych. Za pierwszy miesiąc („na próbę”) z reguły nic się nie płaci, a drugiego miesiąca często nie ma. Związki (i jakakolwiek ochrona) są – teoretycznie – w tzw. Agencjach Pracy Tymczasowej. Ale już nie tam, gdzie się pracuje. Za to umowy managerskie są chronione podwójnie: podatek 19 proc., a po wygaśnięciu kontraktu okazuje się, że cały czas obowiązują również przywileje etatu. Taka „szafa dwudrzwiowa”, jak w początkach kapitalizmu politycznego.
Pracodawcy sprzeciwiają się proponowanej przez Ministerstwo Pracy formie zróżnicowania płacy minimalnej między województwami.
To reakcja na wywiad ministra Władysława Kosiniaka-Kamysza dla DGP z 27 września, w którym proponował on, by płaca minimalna w niektórych regionach i branżach mogła być wyższa niż ogólnokrajowa. Ale poniżej stawki bazowej nie wolno byłoby zejść.
Według ministra o podwyżce mieliby wspólnie decydować związki zawodowe i pracodawcy w wojewódzkich komisjach dialogu społecznego. Wyższa płaca minimalna np. w Warszawie w stosunku do Podlasia miałaby być uzasadniona niższą siłą nabywczą tej samej kwoty w stolicy.
Bardzo często za pośrednictwem mediów jesteśmy raczeni dywagacjami samozwańczych obrońców interesów pracowników o konieczności podwyższenia płacy minimalnej. Niestety podążając w stronę przez nich postulowaną w istocie rzeczy osiągniemy efekt odwrotny od zamierzonego, pogarszając sytuację polskiego pracownika.
Mechanizm, który zamierzam opisać jest intuicyjnie bardzo prosty do zrozumienia. Określanie przez państwo ustawowego poziomu płacy minimalnej stanowi dyskryminację najmniej wykwalifikowanych pracowników, których produktywność jest mniejsza niż kwota zapisana w rozporządzeniu. Tym samym na bezrobociu lądują osoby słabiej wykwalifikowane i bez doświadczenia zawodowego. Państwo mechanizmem minimalnej pensji z góry wyklucza najuboższych, uniemożliwiając im stopniowy awans społeczny poprzez uzyskiwanie nowych umiejętności, a co za tym idzie podnoszenie swoich kwalifikacji i zdobywanie coraz to wyżej płatnych posad.
Wbijcie sobie do tych czaszek, że praca to towar. Towar taki sam jak inne towary niezbędne dla osiągnięcia zysku przez firmę. A zysk dla firmy jest celem nadrzędnym i to nie zysk roboli a właścicieli firmy. Praca dla firmy nie różni się poza bardziej upierdliwą księgowością niczym od węgla czy kapusty. Potrzebna jest określona ilość tego surowca o określonej jakości. Jeśli na rynku mogę kupić tonę tego węgla czy kapusty za 600 zł to nie zapłacę za nie 1200 zł za tonę nawet jak sprzedawca mi oczy na kolanach wypłacze, że ma 7 małych dzieci i żonę z zespołem Downa. Gdybym miał takie sentymenty to na rynku bym się nie utrzymał. Praca rządzi się DOKŁADNIE TYM SAMYM PRAWEM. Mam dostęp do pracy o wystarczającej mi jakości za 5 zł/h to nie płacę za nią 10, 20 czy 50 zł. Od razu odpowiem na najpopularniejsze bzdety jakie pod tym tekstem się pojawią. "Z czego ci ludzie mają żyć?" A to mój problem? Ich życie ich sprawa. "Przeżyłbyś za 1200 zł?!" Jak bym musiał to pewnie tak, ale nie muszę więc nie zamierzam tego empirycznie sprawdzać. "Powinieneś dzielić się zyskiem!" Nie. To moja firma, a to pracownicy a nie wspólnicy. Nie dzielą się ze mną stratą to i do zysku nie mają prawa. Tyle w temacie. Jak ma plebs więcej pytań to proszę.
_________________ Gdyby głupota umiała latać, LOT miałby poważnego konkurenta w postaci PKP.
Dlaczego pracownicy kochają, a pracodawcy nie lubią płacy minimalnej
Od 2014 roku minimalne wynagrodzenie w kraju wzrośnie o 80 złotych brutto i wyniesie 1680 zł. Wysokość tej płacy jest ważna nie tylko dla osób zarabiających minimalną pensję, ale także dla innych zatrudnionych, bo gdyż wpływa ona na inne świadczenia.
Temat zarobków w Polsce wzbudza wiele kontrowersji. Zwłaszcza w kontekście płacy minimalnej, a to dlatego, że jest ona ustalana ustawowo. Obecnie wynosi 1680 zł brutto, czyli 1237 zł ”na rękę”. Pracownicy uważają, że to za mało, pracodawcy, że za dużo, a rząd, że w sam raz. Bankier.pl postanowił sprawdzić, kto ma rację… na własnej skórze.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum