Ładowanie strony... proszę czekać!



Jeśli strona nie chce się załadować kliknij Tutaj
 
 
 
 
  FORUM@INFOKOLEJ.PL   INFOKOLEJ.PL   WERSJA MOBILNA   WYSZUKIWARKA   FB.COM/INFOKOLEJ


Poprzedni temat :: Następny temat
Idź do strony 1, 2  Następny
Układy w PKP
Autor Wiadomość

Krycha Płeć:Kobieta
Redaktor


Dołączyła: 10 Lis 2005
Skąd: Leicester (UK)

PostWysłany: 22-02-2007, 09:00   Układy w PKP Odpowiedz z cytatem

Stali użytkownicy Forum wiedzą, że od dłuższego czasu zgłębiam mechanizmy rządzące w PKP, uważnie śledzę życiorysy osób sprawujących najważniejsze funkcje w spółkach PKP, wyciągam na światło dzienne różne aferki i przekręty, zwracam uwagę na nieprawidłowości, patologie itd.

Swoją wiedzę czerpię m.in. z korespondencji mailowej jaką otrzymuję od internautów. Jednak największą "kopalnią" wiedzy jest sam internet. Wyszukiwarka Google i godziny spędzone w sieci na przetrząsaniu archiwalnych zasobów internetu dostarczyły mi wiele informacji - część z tych materiałów publikuję na Forum, głównie w dziale "Administracja" i "Forum pracownicze".

Moja prywatna "baza" danych to dość spory plik zebranych w różny sposób informacji na temat PKP i ludzi z kierowniczych stanowisk kolejowych spółek. Informacje, które zdobyłam różnymi kanałami stanowią swego rodzaju puzzle trudne do poskładania w klarowny obraz. Jednak analizując dogłębnie wszystkie zebrane materiały wyłania się obraz jakiegoś dziwnego, trochę (jeszcze) tajemniczego aferalnego, może nawet mafijnego układu jaki najprawdopodobniej zagnieździł się w PKP.

Jak każdy układ, tak i ten który opiszę, tworzą konkretni ludzie. W tym przypadku są to osoby z najwyższego szczebla PKP, politycy oraz osoby spoza PKP, które na kolei próbują "coś" ugrać. Co, tego nie wiem - jedynie mogę się domyślać...

Sprawa, którą chcę opisać ma duży związek ze spółką PKP Energetyka, ale nie tylko, bo chodzi tu ogólnie o PKP.

Wtedy postanowiłam drążyć ten temat, ponieważ intuicja podpowiadała mi, aby tej sprawy szybko nie odpuszczać. No i węszyłam... Na swój sposób "prześwietliłam" Zarząd PKP Energetyki obecny jak i poprzedni oraz przyjrzałam się trochę bliżej tej spółce. Mimo to ciągle brnęłam w ślepą uliczkę, aż w końcu pewnego dnia przypadek sprawił, że w internecie natknęłam się na pewien artykuł prasowy (o tym później) sprzed 7 lat. Na pozór nic szczególnego, jednak po dokładnej lekturze moją uwagę przykuło nazwisko jednego z byłych prezesów kolejowej spółki. I znów w ruch poszło Google...

I tak idąc po nitce do kłębka trafiałam na kolejne nazwiska, które składały się w pewien logiczny ciąg wydarzeń: tzw. afera z szynami w PKP Cargo oraz afera korupcyjna w PKP LHS (obie afery opisane w gazetach i komentowane na Forum) a także inne, mniej istotne fakty doskonale pasujące do mojej "układanki".

Zanim jednak przejdę do konkretów (ale to już nie dziś), proszę najpierw uważnie przeczytać artykuł, o którym wspomniałam na początku i od którego zaczęłam swoje "dziennikarskie śledztwo". Bohaterem tego artykułu, który ukazał się w 2000 roku w "Gazecie Wyborczej" jest (był) niejaki Michał Wojtczak - poznaniak, "szara eminencja", biznesmen, lobbysta, były wiceminister i parlamentarzysta. Osoba bliżej zupełnie nie znana opinii publicznej. Jak sami przeczytacie, Wojtczak działał w sektorze energetycznym. I właśnie tym tropem postanowiłam pójść...

Ciąg dalszy nastąpi...
-----

Spółka Polski Fundusz Kapitałowy

Skoro potrafię załatwić co dla innych, byłoby dziwne, gdybym nie załatwiał dla siebie - twierdzi prezes Polskiego Funduszu Kapitałowego.

Kilkanacie państwowych elektrowni i zakładów energetycznych "zrzuciło się" po 1-2,5 mln zł i utworzyło spółkę o nazwie Polski Fundusz Kapitałowy SA. Niewielkie udziały w PFK mają także dwie spółki prywatne: WIL Lobbying Sp. z o.o. i WIL Consulting Sp. z o.o. Obie należą do Michała Wojtczaka - byłego posła i wiceministra. Wojtczak został prezesem PFK i praktycznie kontroluje kapitał 25 mln zł (będący w gruncie rzeczy własnocią skarbu państwa). Jednak zdaniem wielu specjalistów nie bardzo wie, jak sensownie wykorzystać te pieniądze.

Polityk

Dziesięć lat po rozpoczęciu w Polsce przemian rynkowych czołówka naszych biznesmenów zajmuje poczesne miejsce wród gwiazd, poruszających masową wyobraźnię. Któż nie zna małżeństwa Niemczyckich, Buchnerów, któż nie emocjonuje się grą Solorza o opanowanie rynku mediów czy próbą stworzenia polskiego giganta informatycznego przez Ryszarda Krauzego? Któż nie ekscytuje się bogactwem Kulczyka, Gudzowatego, Zasady? Biznesmeni goszczą na okładkach kolorowych magazynów, w jury konkursów i festiwali, są podpatrywani, podziwiani, obmawiani. Niektórzy to postacie tajemnicze - nie do końca jasne są początki ich fortuny i źródła sukcesu. Lecz mimo to lubią popularność, a czasami ją podsycają, umiejętnie dozując informacje do prasy. Chętnie studiują listę najbogatszych Polaków publikowaną co roku przez tygodnik "Wprost". Podobno niektórzy wręcz naciskają na dziennikarzy, by podnieśli ich miejsce w rankingu.

Na tej liście na próżno szukać nazwiska Michała Wojtczaka - byłego wiceministra, członka kilku rad nadzorczych, właściciela spółek i prezesa zarządu Polskiego Funduszu Kapitałowego. Jego zdjęć nie publikują kolorowe magazyny, a teczka w archiwum "Gazety" to zaledwie kilka kartek z wywiadami, jakich udzielił przed laty, gdy zajmował stanowiska publiczne.

Mieszka w Poznaniu. Do Sejmu kontraktowego wszedł z listy OKP razem z kilkunastoma działaczami tworzących się wówczas towarzystw gospodarczych. Podobno był jedynym posłem OKP, który nigdy nie należał do "Solidarności". W rządzie Tadeusza Mazowieckiego został wiceministrem rolnictwa, a później przemysłu. W pierwszych konfliktach, jakie podzieliły obóz solidarnościowy na początku lat 90., bliżej mu było do Mazowieckiego niż do Wałęsy. - Razem ze mną pisał statut Unii Demokratycznej - twierdzi poseł Jan Maria Rokita, który ciepło wspomina współpracę z Wojtczakiem.

Ale Wojtczak nie został członkiem Unii. Dryfował bardziej na prawo. - Nie mam natury człowieka stadnego - zapewnia. - Właściwie nigdy nie należałem do żadnej partii.

Zapomniał już, że w roku 1992 założył własną partię o nazwie Koalicja Republikańska, która następnie dołączyła do Partii Konserwatywnej? Jej członkowie są dziś w Stronnictwie Konserwatywno-Ludowym. - Michał chyba nie jest członkiem SKL - mówi Rokita. Ale pewny nie jest. Radzi, by spytać w sekretariacie stronnictwa.

Jeszcze w 1993 r. w wywiadzie dla "Głosu Wielkopolskiego" Wojtczak mówił: "Czuję się przede wszystkim politykiem. Polityka to nie tylko sztuka utrzymywania się bez przerwy na świeczniku, ale umiejętność pojawiania się we właściwym momencie".

Założyciel

Tę sztukę rzeczywicie opanował do perfekcji, podobnie jak inną - operowanie na styku biznesu i polityki. "Czy można robić poważny biznes bez kontaktów politycznych?" - pytał Wojtczaka w 1992 r. dziennikarz "Życia Warszawy". "Poważnego nie można, ponieważ polska gospodarka jest wciąż w wielu dziedzinach sterowana ręcznie" - odpowiedział biznesmen i polityk w jednej osobie.

O działalności politycznej Wojtczaka przed rokiem 1989 nic nie wiadomo. Bardziej znane są jego biznesy. "W 1986 r. założył przedsiębiorstwo projektowe Snow, jedną z pierwszych i największych tego typu firm prywatnych" - taka notatka pojawiła się w wielu gazetach, które pod koniec lat 80. publikowały wywiady z Wojtczakiem.

Wkrótce Snow obrósł kilkoma spółkami, których głównym zadaniem było projektowanie i budowanie domków z drewna. Na początku lat 90. spółki te podzieliły los Drewbudu - klienci wpłacali zaliczki, cena domków rosła, jednak wraz z galopującą inflacją nie starczało pieniędzy na budowę. Krzysztof Borowiak, były dyrektor firmy Snow, skarżył się w "Tygodniku Solidarność" na złe zarządzanie, przerosty biurokratyczne, kupowanie drogich samochodów, wreszcie na mieszanie przez Wojtczaka biznesu z polityką. No cóż, to był pionierski okres, w którym nie było ani prawnych, ani etycznych zasad okrelających, co wolno, a czego nie na styku biznesu i polityki. Nie było prawnego zakazu łączenia działalności we własnych firmach z pracą na wysokim stanowisku rządowym.

Gdy grupa Snow znalazła się na skraju bankructwa, Wojtczakowi udało się sprzedać firmy razem z ich długami.

Na początku lat 90. biznesmen, urzędnik państwowy i polityk w jednej osobie wydawał się gejzerem aktywności. Już wcześniej współzakładał Wielkopolskie Towarzystwo Gospodarcze, później Wielkopolską Izbę Przemysłowo-Handlową, Fundację "Polsce i Sobie", Poznańską Szkołę Menedżerów, Centrum Informacji Gospodarczej, Unię Wielkopolan i Eurokonsorcjum ds. Rolnictwa i Gospodarki. Zdawałoby się, że Wojtczak jest w prostej linii kontynuatorem społecznikowskich działań ks. Wawrzyniaka. Zresztą chętnie nawiązywał w publicznych wypowiedziach do dorobku wielkopolskiego społecznikostwa, mówił też o swym przywiązaniu do tradycyjnych wartoci - rodziny, religii, regionu.

Dziś trudno się połapać w rozlicznych bytach, które tworzył, a których część już nie istnieje. Wiadomo np., że Fundacja "Polsce i Sobie" korzystała ze wsparcia Kulczyka, a później przejęła "Express Poznański", którego szybko się pozbyła. Wiadomo też, że zastrzeżenia do działalnoci tej fundacji zgłaszał NIK.

I nagle, gdzie w roku 1993, co się urwało. Nazwisko Wojtczaka znika z czołówek gazet. Wycofuje się z większości inicjatyw. Jeszcze w 1995 r. zostaje prezesem Rady Gospodarczej przy wojewodzie poznańskim; rok później ubiega się - bezskutecznie - o mandat w wyborach do wojewódzkiej Izby Rolniczej, do dziś organizuje w Poznaniu spotkania działaczy wiejskich "Rolniczy Stół". Ale do polityki i społecznikostwa wyraźnie się zraził... Woli działać na styku polityki i biznesu.

W połowie lat 90. założył parę nowych spółek, wśród których najbardziej znane to WIL Lobbying i WIL Consulting. WIL - to skrót od Wojtczak Investment Limited. WIL Consulting wszedł do konsorcjum Raiffeisen Atkins, które przez kilka lat zarządzało NFI Progress, razem z bankiem Raiffeisen Atkins. Tam Wojtczak poznał dzisiejszego ministra skarbu Emila Wąsacza, który od grudnia 1995 był wiceprzewodniczącym rady nadzorczej konsorcjum, a później krótko sam zarządzał funduszem.

Przez pewien czas prezesem Raiffeisen Atkins był Jan Buczkowski, obecny wiceminister skarbu odpowiedzialny za restrukturyzację i prywatyzację energetyki.

Lobbysta

Bardziej znana jest działalność spółki WIL Lobbying, która zajmuje się profesjonalnym lobbingiem. Wszyscy, którzy zetknęli się z tą profesją, zdają sobie sprawę, jak cienka granica dzieli lobbing od korupcji. Pytany o to przez miesięcznik "Sukces" Michał Wojtczak odpowiedział: "Z korupcją mamy do czynienia wtedy, gdy zmusza się bądź przekonuje polityka - w postaci argumentów pozamerytorycznych, także finansowych - do stworzenia lepszych warunków tylko jednemu z wielu podmiotów ubiegających się o coś. Lobbing natomiast to przede wszystkim argumentacja merytoryczna, pokazanie urzędnikowi czy politykowi powodów, dla których jedno rozwiązanie jest lepsze od innego".

Lobbing polega na nieustannych spotkaniach z politykami. Sama nazwa pochodzi od "lobby" - salonu dla oczekujących. Lobby parlamentów czy ministerstw to miejsca, w których zawsze można spotkać lobbystów. Klienci płacą im za to, że mają znajomości wśród wpływowych osób i wiedzą, jak się poruszać na salonach władzy.

- Byłem ministrem w rządzie premiera Mazowieckiego, stąd pewien krąg znajomych, do których mogę się odwołać, poszukując kontaktu z politykami - potwierdza Wojtczak.

- To typowy lobbysta - mówi o nim Wiesław Kaczmarek, były minister prywatyzacji, który Wojtczaka poznał w Sejmie kontraktowym. - Interesuje się procesem tworzenia prawa, podpowiada pewne rozwiązania, które później Sejm czy rząd przyjmują. Zna też wielu polityków i ministrów, choćby Wąsacza, i znajomoci te stara się pewnie jako wykorzystać. To, że powołuje się na jakieś ważne osoby, należy do reguł gry lobbysty. To nie zawsze musi co znaczyć. Wiem, że gdy byłem ministrem, wiele osób powoływało się na znajomoć ze mną bez mojej wiedzy i przyzwolenia. Dopiero po latach dowiadywałem się, że jakaś sprawa została załatwiona pozytywnie rzekomo dlatego, że ktoś był moim znajomym.

- WIL Lobbying nastawione jest na dwa rodzaje działalności - tłumaczy Wojtczak. - Chodzi o proces dostosowywania prawa polskiego do unijnego oraz doradztwo przy prywatyzacji i restrukturyzacji firm. Dajmy na to - jaka firma ma kłopoty ze stosowaniem odczynników chemicznych, które w Polsce nie są dopuszczone, natomiast stosowane są Unii Europejskiej. Staramy się przekonać odpowiednich urzędników, by zezwolili na używanie odczynników również w Polsce, gdyż będzie to zgodne z normami europejskimi. Staramy się podpowiadać dobre rozwiązania prawne. Miałem duży udział w ich tworzeniu.

- Wojtczaka wszędzie jest pełno - twierdzi wpływowa postać w polskiej energetyce, obecnie właściciel firmy doradczej. - Nie wiem, kim on jest, skąd ma pieniądze. Wiem, że Solorz ma pieniądze z Polsatu, Krauze z firm komputerowych, wiem, jakie interesy robi Kulczyk. Ale o Wojtczaku nikt nic nie wie. Ma jakieś spółki, ale co one robią? Jeździ mercedesem 500. Mnie od biedy też byłoby stać na mercedesa, ale taki samochód kupuje się wówczas, gdy ma się za dużo pieniędzy albo chce się zrobić na kimś wrażenie.

- Nie wiem, czym konkretnie zajmuje się Wojtczak - mówi Janusz Lewandowski, były minister prywatyzacji. - Ale jest jasne, że przez wielu biznesmenów jest traktowany jako osoba godna zaufania. To dotyczy także inwestorów zagranicznych, sam byłem tego świadkiem.

- W Ministerstwie Skarbu jest osobą bardzo wpływową - uważa były doradca Emila Wąsacza. - To się pewnie bierze z jego stylu bycia. Potrafi mimochodem powołać się na zdanie ministra. Jest pewny siebie, a jednocześnie układny. Ma dar przekonywania.

Profesjonalne firmy lobbystyczne na świecie z reguły są wynajmowane przez klientów i działają na ich zlecenie. Z Wojtczakiem jest jednak nieco inaczej. - Skoro potrafię załatwić co dla innych, byłoby dziwne, gdybym nie załatwiał dla siebie - twierdzi lobbysta.

Przewodniczący

- Jak to się stało, że zainteresował się pan energetyką? - pytam.

- Po prostu jestem z wykształcenia inżynierem energetykiem - odpowiada Wojtczak.

Przez kilka lat kojarzony był raczej z agrobiznesem. Potem zmienił branżę. Zaczęło się od powołania go na przewodniczącego rady nadzorczej Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin (PAK) - jednej z największej w Polsce. W 1996 r. powołał go na to stanowisko Mirosław Pietrewicz, PSL-owski wicepremier w rządzie Cimoszewicza.

- Moje emocje są po prawej stronie - mówi Wojtczak. - Ale z przykrocią stwierdzam, że poprzednia koalicja lepiej potrafiła doceniać fachowców.

Nie jest chyba tak żle. Wojtczak nie jest już przewodniczącym rady nadzorczej PAK SA - po rozpoczęciu prywatyzacji elektrowni stanowisko to objął David Hunter, reprezentujący inwestora strategicznego (Elektrim) - ale wciąż jest jedynym przedstawicielem skarbu państwa w PAK.

- Prywatna działalnoćś pana Wojtczaka nie koliduje z interesami skarbu państwa ani z interesami spółki PAK - mówi rzecznik Ministerstwa Skarbu.

- Nie ma zatem żadnych przeciwskazań, by reprezentował skarb państwa w spółce.

- Jak się zostaje członkiem rady nadzorczej? - pytam Wojtczaka.

- Po prostu ktoś docenił moje kompetencje i znajomości w świecie biznesu - odpowiada. - Jestem lub byłem członkiem kilku rad nadzorczych, także w spółkach prywatnych. Od lat zasiadam na przykład w radzie nadzorczej spółki Presspublica, która wydaje "Rzeczpospolitą".

Jako szef rady nadzorczej PAK SA namówił tę spółkę, by przystąpiła do Polskiego Funduszu Kapitałowego SA.

Fundator

Fundusz powstał 5 stycznia 1998. Obok PAK przystąpiło doń kilka innych elektrowni (Rybnik, Łaziska, Elektrociepłownie Warszawskie, Zespół Elektrociepłowni Wrocław, Elektrociepłownia Białystok, Elektrociepłownia Łódź) oraz zakładów energetycznych, czyli dystrybutorów energii (z Torunia, Tarnowa, Płocka, Gliwic). Najwięksi udziałowcy objęli po 25 tys. akcji, wpłacając po 2,5 mln zł. W sumie dało to kapitał 25,1 mln zł.

Udziałowcami PFK SA są także dwie spółki Wojtczaka: WIL Consulting i WIL Lobbying, mające po 500 akcji (czyli razem 0,4 proc. kapitału akcyjnego). Spółki wpłaciły łącznie 10 tys. zł, co nie jest sumą zawrotną nawet dla średnio zamożnego człowieka. W zamian zyskały niemal pełną kontrolę nad PFK. Prezesem Funduszu został Wojtczak, jego zastępcą - Jacek Prześluga, od lat prowadzacy interesy razem z Wojtczakiem. Dodać warto, że niemal wszystkie elektrownie i zakłady energetyczne, które weszły do PFK, są spółkami skarbu państwa, choć w kilku w ostatnim roku rozpoczęła się prywatyzacja (PAK, Elektrociepłownie Warszawskie).

Energetyka ma rentownoć niewielką. Elektrownia Pątnów-Adamów-Konin miała w 1998 r. zysk netto 1,5 mln zł, a zatem mniejszy niż pieniądze zainwestowane w PFK. Rybnik i Łaziska miały zysk nieco większy, ale też nie imponujący (30 i 15 mln zł). A zatem inwestycja w PFK była dla wszystkich spółek sporym obciążeniem.

- To nie tak - mówi Prześluga. - Był czas, kiedy spółki energetyczne cierpiały na nadpłynnoć finansową, ale było i tak, że okresowo brakowało im gotówki. Zadaniem PFK było inwestowanie tych pieniędzy. Pierwszym i najważniejszym pomysłem miał być otwarty fundusz emerytalny. Prowadziliśmy rozmowy z PZU na temat powołania wspólnego funduszu. Inwestowaliśmy w kształcenie ludzi, wysyłaliśmy ich do Ameryki Południowej, by przyjrzeli się działaniu funduszy. Mieliśmy dobrego kandydata na prezesa - Małgorzatę Kobierska. Ale później coś poszło nie tak. PZU postanowił iść własną drogą, a pani Kobierska została prezesem Złotej Jesieni, funduszu założonego przez PZU.

- Nic nam nie wiadomo, by PFK inwestował w szkolenie pani Kobierskiej - odpowiada Mirosław Kasprzak, rzecznik prasowy Powszechnego Towarzystwa Emerytalnego PZU. - Małgorzata Kobierska jest doktorem nauk ekonomicznych i wykładowcą uniwersyteckim. Swoją pozycję naukową i wiedzę merytoryczną uzyskała dużo wcześniej, zanim podjęła pracę w PFK.

- Popełniliśmy błąd - wspomina Wojtczak. - To tak, jakby zawodnik, który potrafi skakać 2,20 m, podniósł poprzeczkę na 2,40.

PFK próbował jeszcze, razem z Daewoo, założyć fundusz emerytalny Energetyka, ale nie uzyskał licencji.

- Bóg nas strzegł - twierdzi Przeluga. - Z dzisiejszej perspektywy mogę powiedzieć, że chyba dobrze się stało.

Energetyk

Porażka z funduszem emerytalnym najwyraźniej nie zraziła menedżerów PFK ani dyrektorów państwowych elektrowni. Polski Fundusz Kapitałowy wziął udział w kolejnym przedsięwzięciu - tworzeniu Giełdy Energii.

Funkcjonowanie giełdy wynika z nowego prawa energetycznego. Na giełdzie mają być sprzedawane nadwyżki energii wyprodukowane ponad to, co zapisano w wieloletnich kontraktach między elektrowniami a odbiorcami. Dzięki temu ustalana też będzie rynkowa cena energii, do której będą się dostosowywać także ci, którzy sprzedają i kupują energię na podstawie kontraktów.

Obrót energią w Polsce sięga 5-6 mld dolarów rocznie. Nie wiadomo, jaka część z tego przechodzić będzie przez Giełdę Energii. Prezes giełdy Javier Alonso Perez szacuje, że jakieś 5-8 proc., co oznacza, że obroty giełdy wyniosą 300-400 mln dolarów. Było więc o co grać.

Przetarg na utworzenie Giełdy Energii rozpisało Ministerstwo Skarbu. Startowały dwa konsorcja. W skład pierwszego weszły PFK, Polskie Sieci Energetyczne i Warszawska Giełda Papierów Wartościowych. Drugie tworzył Elektrim i powiązane z nim firmy. Wszystko wskazywało, że wygra konsorcjum z udziałem PFK. Stało się inaczej - wygrał Elektrim, a PFK znów został na lodzie.

- Elektrim był dużo lepiej przygotowany do konkursu - mówi były doradca ministra skarbu. - Jego ludzie mieli plansze z wykresami, potrafili odpowiedzieć na każde pytanie. Konsorcjum z PFK było pewne, że sama ranga tworzących go spółek wystarczy, by wygrać. Były zresztą naciski jednego z wiceministrów, aby komisja organizująca przetarg wskazała na konsorcjum z PFK. Ale różnica w jakoci obu ofert była zbyt oczywista.

- Nie sądzę, by nasza oferta była gorsza - mówi Wiesław Rozłucki, prezes Warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. - Nie wiem, co zadecydowało, że wygrał Elektrim.

- No cóż, jak widać, nasza siła przebicia w Ministerstwie Skarbu jest mniejsza niż Elektrimu - komentuje Wojtczak.

- Wojtczak chciał za dużo - mówi znawca branży energetycznej. - Proponował wszystkim spółkom, które tworzyły konsorcjum, wykupienie akcji PFK. W ten sposób jego spółka stałaby się najważniejszym podmiotem branży energetycznej. Na to jednak szans nie miał. Moim zdaniem Wojtczak nie ma żadnego pomysłu na prowadzenie interesów. Zebrał od elektrowni 25 mln zł i teraz nie potrafi ich sensownie zainwestować.

Inwestor

- Po co właściwie daliście pieniądze na założenie PFK? - pytam prezesa spółki Elektrociepłownie Warszawskie Tadeusza Czyża.

- Energetyka powinna do pewnego stopnia działać wspólnie, dlatego takie przedsięwzięcie jak PFK, które łączy wiele spółek z branży, jest bardzo sensowne. Na razie utworzenie funduszu emerytalnego i przejęcie Giełdy Energii nie wyszło. To nie znaczy, że nie będzie sukcesu w przyszłości. Spółka działa prawidłowo, a jej wartość rośnie. Jako członek rady nadzorczej PFK nie mam powodów do niepokoju.

Z działalności PFK zadowolony jest także inż. Janusz Wiatrowski z PAK. - PFK podjął się prac nad porządkowaniem rynku energii. Nawet jeżeli nie będzie organizował Giełdy Energii, to stoi przed nim wiele innych zadań.

Odpowiedzi doprawdy zdumiewające. Wygląda na to, że elektrownie i zakłady energetyczne dały niemałe przecież pieniądze w ciemno, nie bardzo przejmując się celem inwestycji.

- To jest specyfika tej branży - mówi znawca energetyki. - Prezesi elektrowni są przyzwyczajeni do załatwiania wielu spraw na drodze nieformalnych układów. A Wojtczak jest dla nich człowiekiem, który wiele może załatwić, więc dają mu pieniądze. Na własne oczy widziałem przygotowywany przez PFK prospekt emisyjny, przewidujący podniesienie kapitału do 100 mln zł. Prezesi deklarowali, że chcą wyłożyć po 10 mln.

Właśnie - specyfika branży. Elektrownie, dystrybutorzy energii i dostawcy surowców energetycznych zwykli się dogadywać - także w sposób nieformalny - co do warunków i ceny wzajemnych kontraktów. Przez lata nie było żadnych bodźców do konkurencji ani dążenia do maksymalizacji zysków. Elektrownie miały i mają pieniądze, więc prezesi nie musieli się przejmować efektywnocią. Dziś dopiero zaczynają uczyć się wolnego rynku.

- Jesteśmy funduszem inwestycyjnym - mówi Prześluga. - Powierzone nam pieniądze inwestujemy na rynku akcji, obligacji, nieruchomoci. Uzyskujemy średnią stopę zwrotu.

W pierwszym roku działalności PFK przyniósł stratę. W następnym (rok bilansowy kończy się w marcu) będzie - zdaniem Prześlugi - niewielki zysk, ok. 1 mln zł. Gdyby te 25 mln zł włożyć do banku na lokatę długoterminową, byłby z tego zysk ok. 3,7 mln zł rocznie. Koszt takiej "działalności inwestycyjnej" byłby minimalny - wystarczy zatrudnić na pół etatu księgową, która dopilnuje spraw.

Tymczasem PFK zatrudnia 20 osób, w tym - jak twierdzi Prześluga - dwóch doradców inwestycyjnych. Spółka reklamuje się w Internecie jako firma doradcza, wykonująca ekspertyzy i szkolenia. Nie są to wielkie prace, ot choćby: "Koordynacja opracowania pt.: Perspektywy rozwoju Państwowego Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w Łodzi" albo "Szkolenie na temat systemu ubezpieczeń społecznych dla OPZZ pracowników energetyki". Sprzedaż usług doradczych i szkolenia przynoszą dochody rzędu kilkuset tysięcy złotych. Żeby prowadzić taką działalność, nie trzeba mieć 25-milionowego kapitału.

Wizjoner

Z Michałem Wojtczakiem jestem umówiony w kawiarni hotelu Sobieski. Wchodzi wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna w okularach, którego solidny wygląd wzbudza zaufanie.

Ile ma pan spółek? - zaczynam rozmowę.

- Kilkanaście.

Mógłby pan podać ich listę?

- Nie, wyznaję zasadę: tisze jediesz, dalsze budiesz. Mogę tylko powiedzieć, że moje spółki działają na dużym obszarze: Warszawa, Kielce, Gdańsk. W wielu branżach: w otoczeniu rolnictwa, przemyśle paliwowym, inżynierii finansowej, leasingu. Największe dochody mam ze spółek, które nie są szczególnie znane.

Na którym miejscu listy najbogatszych Polaków pan się plasuje?

- Nie zastanawiam się nad tym. Nie sądzę, bym mieścił się w pierwszej pięćsetce.

Michał Wojtczak uważa, że Polski Fundusz Kapitałowy odniósł umiarkowany sukces.

- Oceniam go na trzy plus. To dość nisko, choć, jak na niecałe dwa lata działalności, nie najgorzej. Popełniliśmy kilka błędów. Przeceniliśmy nasze siły. Nie rezygnujemy z dotychczasowych planów.

- Ale dwa przedsięwzięcia, które rozpoczęliście - fundusze emerytalne i Giełda Energii - wam nie wyszły. Zamierzacie jeszcze do tego wracać?

- Tak. Myślimy o uruchomieniu w branży energetycznej trzeciego filara emerytalnego. Na razie spółka jest zbyt mała na przedsięwzięcia związane z prywatyzacją i inwestycjami, a zbyt duża, by być zwykłą spółką konsultingową. Chcemy więc podnieść kapitał PFK o 20-40 mln zł. Być może do spółki wejdą Polskie Sieci Elektroenergetyczne, które są członkiem Giełdy Energii.

Pytany przeze mnie rzecznik prasowy PSE nie potwierdza zainteresowania udziałem w PFK.

- Myślimy teraz o budowie portalu informatycznego dla energetyki oraz połączeniu elektrowni i dystrybutorów energii wspólnym systemem energetycznym - snuje swe plany Wojtczak.

Firmy, które w ostatnich miesiącach ogłosiły, że zamierzają budować portale - czyli wejścia do Internetu - przeznaczają na ten cel kilkanaście, czasami kilkadziesiąt milionów złotych. Chodzi przy tym o portale, które używane będą przez przeciętnych użytkowników. Energetyka potrzebuje profesjonalnego systemu informatycznego, co musi kosztować ogromne pieniądze.

- Jestem pewien, że zrobimy to taniej niż inne firmy informatyczne - odpowiada lobbysta. Jak zawsze z uśmiechem, który dodaje wiarygodności jego słowom.

Witold Gadomski (2000/03/28)

_________________
Follow me!
Przejdź na dół
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Jacek Prześluga Płeć:Mężczyzna
VIP


Dołączył: 26 Gru 2005

PostWysłany: 01-03-2007, 11:32    Odpowiedz z cytatem

Parę miesięcy po tym artykule, w 2001 roku, Michał Wojtczak miał niezwykle ciężki wylew krwi do mózgu, cudem przeżył i z mężczyzny stał się roślinką. Do dziś się nie podniósł: jest moim przyjacielem, a ja jestem pełen podziwu wobec człowieka, który codziennie walczy o to, by wrócić do jakiej takiej sprawności. Tego w internecie nie piszą, więc wypełniam tę lukę i proszę o szacunek do niego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Krycha Płeć:Kobieta
Redaktor


Dołączyła: 10 Lis 2005
Skąd: Leicester (UK)

PostWysłany: 05-03-2007, 22:40    Odpowiedz z cytatem

Panie Jacku, od kiedy to zamieszczenie przedruku wywiadu (w tym przypadku udzielonego osobiście przez Pana Michała Wojtczaka) ma być traktowane jako przejaw braku szacunku oraz chęci obrażania kogokolwiek?
Mój wstęp do w/w wywiadu również nie zawiera takich akcentów. Komentuję tylko pewne powiązania i schematy działania środowiska kolejowo-polityczno-biznesowego.

_________________
Follow me!
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Jacek Prześluga Płeć:Mężczyzna
VIP


Dołączył: 26 Gru 2005

PostWysłany: 06-03-2007, 01:27    Odpowiedz z cytatem

Ja Pani nie zarzucam braku szacunku do MW, ja się tylko o taki szacunek dopominam, o szacunek do realiów, faktów i ludzkich nieszczęść - jako przyjaciel Michała, jeden z niewielu, jacy mu pozostali. Zupełnie nie widzę związków Wojtczaka z PKP. Nie znał i nie zna tu nikogo, także w energetyce kolejowej, choć z energetyką zawodową był związany bardzo mocno. Od sześciu lat - dźwiga się, próbując stanąć na nogach, więc wiązanie go w jakikolwiek sposób ("powiązania i schematy...") z wydarzeniami na kolei w minionych czasach, powiem wprost, jest kompletnie pozbawione sensu i świadczy o braku podstawowych informacji.

Michał próbuje dziś - samemu nie osiągnąwszy pełnej sprawności - budować ośrodek rehabilitacji i opieki dla dzieci-kadłubków, podrzucanych do szpitali, domów opieki społecznej, pozbawionych szans na powrót do zdrowia. Robi to na własnym gruncie, w domu, który kiedyś, w założeniach, miał być jego willą. Mnie ten człowiek w dalszym ciągu imponuje i nie zmieni tego żaden spisany na polityczne zamówienie reportaż z tezą.

Przy okazji anegdota. Także ja, ubiegając Pani ewentualne pytania, trafiłem na kolej, a ściślej na Andrzeja Wacha, dziełem przypadku: znalazłem się w tym samym miejscu i czasie, w którym był i on, Andrzej Wach - szedł na posiedzenie Rady Nadzorczej, miał zostać szefem PKP SA, pogadaliśmy chwilę, zapytał mnie - co bym zmienił, gdybym pracował na kolei? Nagadałem mu strasznych głupot, bom przecież nigdy koleją nie jeździł, wymieniliśmy się wizytówkami, on poszedł w swoją stronę, ja pojechałem w swoją - samochodem, a jakże.

A w nocy szlag mnie trafił, bom ambitny, ze wstydu - że chłopu takich głupot naopowiadałem. O tych kolejach. I wie Pani co? Między drugą a piątą rano napisałem mu kilkanaście stron tekstu, szkic programu naprawczego dla przewozów pasażerskich, widzianych oczami laika (ja też sądziłem wówczas, że kolej jest jedna, tylko jakoś głupio podzielona). I wysłałem mu to mailem, i poszedłem spać - spokojny, że tym razem się nie zbłaźniłem.

Efekt? Po dziewiątej obudził mnie telefon od Wacha, który spytał po prostu, czym mnie ujął - chciałby pan to wszystko wdrożyć? Chciałem. O czternastej miałem samolot do Warszawy, o szesnastej - zgodziłem się przyjść do PKP SA. Ot i tyle.

Dlaczego o tym przypominam? Bo chcę trochę Państwu uświadomić, że w życiu wiele wydarzeń jest dziełem przypadku, splotu okoliczności, jakichś nieskoordynowanych działań, a niekoniecznie od razu spisków, knowań, lewych powiązań i tym podobnych. Czasem jest po prostu zwyczajnie - zagadasz z kimś, złapiesz chemię i jazda. Bez podtekstów, bez świństw, bez dziadostwa, którego tak wiele dzisiaj. Kiedyś zresztą też. Ale to temat na tzw. dużą wódkę.

Dobrej nocy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Gurdol1 Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 25 Mar 2006
Skąd: Brzeg

PostWysłany: 06-03-2007, 22:02    Odpowiedz z cytatem

Panie Jacku

To dobrze, że Pan napisał to co napisał. Dziękuję - także w imieniu innych forumowiczów.

Na chwilkę jednak zejdę z tematyki kolejowej (choć nie do końca) i przypomnę:

W życiu NIE MA przypadków.

Myślałem, że Pan o tym wie... Nie wiedział Pan?

No to już Pan wie Very Happy

Pozdrawiam
RW
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

pyra Płeć:Mężczyzna
Użytkownik


Dołączył: 30 Mar 2007

PostWysłany: 12-04-2007, 07:37   Przypadek pana J. Odpowiedz z cytatem

Pan Jacek Prześluga to prawdziwe dziecko szczęścia. Mitoman to, czy hochsztapler? A może zwykły krętacz? A ten Wach, jakie ma zaufanie do przypadkowo poznanych na ludzi? Prawdziwy menadżer wysokiego ryzyka. Podejmuje odważne, samodzielne decyzje.
Jakież było moje zdziwienie, gdy pan Jacek Prześluga złożył w zeszłym roku rezygnację z prezesury w PKP Intercity. Nie było podstaw do takich przewidywań. Mówiło się przecież o wejściu spółki na giełdę. Chwalono się wzrostem liczby przewiezionych pasażerów. Pokazywano niwelowaną stratę a potem narastający zysk. Fakt, że zaniechano remontów wagonów. Że działania wydawały się krótkoterminowe, obliczone na doraźny efekt.
O jaki efekt chodziło? Przecież nie o zapis w cv pan Jacka, że odniósł sukces. Pan Jacek nie jest tak wyrachowany. Jaki był zatem cel? Jaka była faktyczna przyczyna rezygnacji?
Agrsywny marketing rozsławił PKP Intercity - przy okazji pana Jacka też. Bo kto o nim słyszał przedtem? Z jakich dokonań biznesowych był znany? Jakieś tam nieudane inwestycje za nieswoje pieniądze i to wszystko. Śmiem twierdzić jednak, że przyrost liczby pasażerów był nieuchronny, bo tylko kolej gwarantuje w tym kraju możliwość szybkiego przemieszczania na niektórych dalekich trasach: Poznań - Warszawa, Kraków - Warszawa, Gdynia - Warszawa, nawet Białystok - Warszawa. Wszystko zmierza jednak do stolicy. Gożej już jest wydostać się z Opola, Rzeszowa, Szczecina i Wrocławia też.A i pan Jacek czasami wybierał samolot do Warszawy, zanim dostał sieciówkę.
Nie można odmówić panu Jackowi zaangażowania. Dużo podróżował koleją. Korzystał też często z usług Warsu. Nie pozwolił się orżnąć na rachunku. Szacunek do własnych pieniędzy zatem ma. Zdaje się jednak, że nigdy nie jechał tanią kuszetką i czy jechał wagonem sypialnym, też wątpię. Twierdził jednak, że inwestycje w tabor wagonowy to rozrzutność.
Nie panie Jacku, nie odniósł pan sukcesu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Romuald Marczak Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 19 Kwi 2007

PostWysłany: 14-05-2007, 07:24    Odpowiedz z cytatem

Pan Jacek Prześluga powiedział, że nas zaskoczy. Za dwa, trzy lata wprawdzie to nam obiecywał. Zaskoczył nas jednak wczoraj prosząc o likwidację swojego konta. Zaskoczył nas jak rok temu, gdy nagle złożył rezygnację. Tłumaczył nam ten gest chęcią wyprzedzenia działań przeciwnika. Nie miał ochoty oczekiwać na pretekst do odwołania. Teraz wytłumaczył nam swoją rezygnację z uczestniczenia w tym forum kretyńskimi mailami, którymi jest dręczony. Zadaję ponownie pytanie, które zadałem wyżej pod nickiem pyra:

Mitoman to, czy hochsztapler? A może zwykły krętacz?

Od tego czasu przestał mnie lubieć. Bo, jak wielu forumowiczów, nie uwierzyłem w szczęśliwy zbieg okoliczności, który sprawił, że gdy Andrzej Wach został prezesem we wrześniu 2004 r. on został rzecznikiem prasowym Jego Wysokości. Parę miesięcy potem zarządzał już Intercity. Jeszcze w sierpniu Michał Zubrzycki, prezes Wars zapewniał swoje otoczenie, że po Nowym Roku prezesem IC on zostanie. Kuszeta w "Wieściach z Warsu" zapewniał/a nas, że jakieś wydarzenie z 2 maja 2004 r. zaprzepaściło plany Zubrzyckiego i nie tylko jego.

PKP Intercity to spółka, która ma największe szanse wejść na giełdę. Tańsza od PKP Cargo, ale mimo wszystko kosztuje sporo. Żeby ją przejąć, bo o to przecież chodzi, potrzebne są ogromne pieniądze jak na nasze wyobrażenie. Przejąć ją przed Euro 2012 to mega interes. Giełda jest zasłoną dymną. Gdzieś ktoś ukrył weksle PKP na 850 mln zł z 1999 roku. Razem z odsetkami wystarczy na znaczący pakiet akcji PKP Intercity SA. Nie ich posiadacz te weksle sfinansuje. Sfinansuje je sama PKP, w której imieniu Jan Janik je wystawił.

Czy pan Prześluga nadal jest na tym forum? Napewno i nie tylko on. Są wszyscy, którzy dotąd to forum kontrolowali i ustawiali dyskusję. Bo to jest łatwe. Wystarczy kilka nicków. Oprócz swojego nazwiska mam tutaj dwa nicki: fury i pyra. Powiedziałem to na tym forum w temacie "Wieści z Warsu" w dniu 19 kwietnia. Opubilkowałem też swoje zdjęcie. Myślałem, że administracja forum zwróci na te praktyki uwagę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Kuszeta Płeć:Kobieta
Użytkownik


Dołączyła: 22 Kwi 2007

PostWysłany: 14-05-2007, 10:06    Odpowiedz z cytatem

Nadal pan nie wie co się stało 2 maja 2004? Krótka podpowiedź: 1 maja Polska weszła w struktury UE Wink.

A prawdą jest że to forum służy rozwalaniu klik i układów (to in plus i chwała po trosze za to dla Krychy) - ale niestety nie pisze wszystkiego i o wszystkim, co myślę udało mi się udowodnić we wspominanych wieśiach z Warsu, m.in. o tym jaki jest podział i odpłatność za trasy wagonów WR/WRb, o czym nikt nie raczył napisać wcześniej, tylko nagłośniono przypadek krakowski, robiąc wielkie halo z Lajkonika, zapominając że inne oddziały płaciły grosze za te same linie co Kraków miał - a teraz raptem w temacie zapadła cisza. Ironia losu? Czy przypadek?

[ Dodano: 14-05-2007, 11:18 ]
pyra napisał/a:

Agrsywny marketing rozsławił PKP Intercity - przy okazji pana Jacka też. Bo kto o nim słyszał przedtem? Z jakich dokonań biznesowych był znany? Jakieś tam nieudane inwestycje za nieswoje pieniądze i to wszystko. Śmiem twierdzić jednak, że przyrost liczby pasażerów był nieuchronny, bo tylko kolej gwarantuje w tym kraju możliwość szybkiego przemieszczania na niektórych dalekich trasach: Poznań - Warszawa, Kraków - Warszawa, Gdynia - Warszawa, nawet Białystok - Warszawa. Wszystko zmierza jednak do stolicy. Gożej już jest wydostać się z Opola, Rzeszowa, Szczecina i Wrocławia też.A i pan Jacek czasami wybierał samolot do Warszawy, zanim dostał sieciówkę.
Nie można odmówić panu Jackowi zaangażowania. Dużo podróżował koleją. Korzystał też często z usług Warsu. Nie pozwolił się orżnąć na rachunku. Szacunek do własnych pieniędzy zatem ma. Zdaje się jednak, że nigdy nie jechał tanią kuszetką i czy jechał wagonem sypialnym, też wątpię. Twierdził jednak, że inwestycje w tabor wagonowy to rozrzutność.
Nie panie Jacku, nie odniósł pan sukcesu.


Ja uważam że odniósł. Bo promocja właśnie ściągnęła ludzi na tory! Bzdurą jest że połączenie Warszawa - Gdynia jest szybkie - tutaj wygrywa samolot akurat. Pociąg wygrywa na trasie z Warszawy do Krakowa, Poznania i Katowic. Przypominam że mniej więcej rok temu PLL LOT chciał zachęcić ludzi do latania samolotem po kraju rzucając dość pokaźną pulę biletów za 50 zł. I co? Chyba każdy wybrałby samolot na trasie Szczecin/Wrocław - Warszawa, nieprawdaż?
PROMOCJA I MARKETING SCIAGNELY LUDZI NA TORY! To prawda Panie Dyrektorze że wzrost podróżnych mogłbyć nieunikniony, coś w tym jest, ale wzost byłby nieznacznie większy. Dzięki promocjom więcej ludzi jeździło!
Co do inwestycji - to już zapomniał pan że właśnie za rządów JP zaczęły się poważne inwestycje w wagony klasy 2 i 1 oraz restauracje jak kupno nowych sypialek do EN Kiepura i modernizacja części starych sypialnych? Owszem zapomniał pan JP o kuszetach, ale i pan CzW też o nich zapomniał bo znam specyfikacje przetargu na modernizacje i naprawy okresowe taboru PKP IC, a tam nic a nic o kuszetach nie ma jeśli chodzi o modernizacje Sad. Jest za to modernizacja wagonów XB na XB Wilno, tzn coś a la nasz krakowski SUW Panie Dyrektorze... Wink[/i]

_________________
Kto mi dał ten ch..jowy avatar?? Very Happy Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Gurdol1 Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 25 Mar 2006
Skąd: Brzeg

PostWysłany: 14-05-2007, 15:04    Odpowiedz z cytatem

Jakież było moje zdziwienie, gdy pan Jacek Prześluga złożył w zeszłym roku rezygnację z prezesury w PKP Intercity. Nie było podstaw do takich przewidywań. Mówiło się przecież o wejściu spółki na giełdę. Chwalono się wzrostem liczby przewiezionych pasażerów. Pokazywano niwelowaną stratę a potem narastający zysk. Fakt, że zaniechano remontów wagonów. Że działania wydawały się krótkoterminowe, obliczone na doraźny efekt.

Adresuję te kilka zdań do niektórych (bo nie wszystkich) forumowiczów. To wolne forum, więc można pisać dowolne opinie, przedstawiać interpretacje zdarzeń lub snuć szpiegowskie domysły. I fajnie.

Panie Pyra - NIC pan nie wiesz o tej sytuacji (decyzji o odejściu JP). WIEM od Pana sto razy więcej, mimo, że nie pracowałem w centrali IC za prezesury Jacka Prześlugi. Skąd, o czym i jak - nie powiem. Ani nie napiszę. Na pewno nie z forów..., ani z anonimowych maili.

Treść pana posta przekonała mnie tylko, jak łatwo ferować opinie oraz interpretować pewne historie, o których NIE MA SIĘ zielonego pojęcia. Jeśli więc niektóre - podkreślam: niektóre - infomacje Krychy lub innych pochodzą z podobnych domniemań, interpretacji oraz źródeł z trzeciej ręki, to ja dziękuję za taką wiedzę.

Nawet poczułem się lepiej, bo przy okazji na tym forum (i nie tylko na tym) można postudiować mechanizm powstawania dowolnych interpretacji dotyczących faktów, o których nie wie się nic albo bardzo mało.

Pozdrawiam
Robert Wyszyński
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Krycha Płeć:Kobieta
Redaktor


Dołączyła: 10 Lis 2005
Skąd: Leicester (UK)

PostWysłany: 09-06-2007, 10:11    Odpowiedz z cytatem

Romuald Marczak napisał/a:
Gdy Jacek Prześluga został prezesem IC, natychmiast ukazał się w Gazecie Wyborczej artkuł o plantacji bawełny i Polskim Funduszu Kapitałowym. Później wiązano tę postać z karierą senatora Stokłosy.

Jacek Prześluga to tak naprawdę człowiek-zagadka. Przyglądam się tej postaci bardzo uważnie od czasu gdy został prezesem PKP IC. W wielu wątkach, które badam (np. KOW, PKP Energetyka) przewija się nazwisko Prześlugi. Wnikając głębiej poznałam towarzysko-kolesiowskie powiązania, rozgryzłam prawdziwy powód jego nagłej dymisji, którego z różnych powodów ujawnić (na razie) nie mogę. Jestem przekonana, że o "ułomnościach" Prześlugi Wach wiedział gdy go zatrudniał. Wykopanie z PKP Prześlugi to był kolejny pozorny ruch Wacha - nie miał wyjścia.

W PKP jest układ władzy, który wg mojej wiedzy tworzą konkretne osoby: Wach, Kogut, Tchórzewski, Podsiadło, Prześluga i paru innych. Tak, Prześluga nadal moim zdaniem, chociaż zapewne będzie się wypierał i bronił - prawdopodobnie zajął bezpieczną pozycję i się nie wychyla. Kogoś takiego jak Prześluga nigdy się nie wykopuje - facet ma świetne układy w mediach (przede wszystkim w opiniotwórczej "Gazecie Wyborczej") i często chwali się znajomościami w polityce, głównie w PO!

Prześluga swego czasu chwalił się wszem i wobec, że ma powiązania ze Steinhoffem. Trafiłam na spółkę, którą założyli w 2003 r. - Steinhoff, Prześluga oraz Lucyna Roszyk (obecnie dyrektor Biura Zarządu pod Wachem) - Kancelaria Gospodarcza Steinhoff sp. j. w Warszawie. Prześluga był doradcą ministra Steinhoffa w rządzie Buzka. Jest jeszcze jedna osoba powiązana wcześniej z Prześlugą, która obecnie siedzi w Centrali PKP SA pod Wachem i do PKP przyszła mniej więcej w tym samym czasie co Prześluga - to Grażyna Karłowicz-Stoma (w PKP Stoma-Karłowicz - dyrektor Biura Nadzoru Właścicielskiego i Prywatyzacji) - była członkini Rady Nadzorczej spółki Polskie Sieci Elektroenergetyczne SA - w tej samej spółce był wspomniany wcześniej Michał Wojtczak (Karłowicz-Stoma zajęła jego miejsce w RN) - "baron" rynku energetycznego, bliski przyjaciel Prześlugi. Rola Stomy-Karłowicz w PKP SA? Mogę się tylko domyślać - pełna kontrola nad "prawidłową" prywatyzacją i "szczególny" nadzór właścicielski.

Kogut (szef kolejarskiej "Solidarności" oraz członek Rady Nadzorczej PKP SA) poszedł w senatory. Tchórzewski (członek zarządu PKP Energetyka) poszedł w posły. Wach i Tchórzewski to kolesie - obaj razem rządzili w PKP Energetyce. Tchórzewski chciał wykopać Polaczka i zająć jego miejsce w Ministerstwie Transportu, żeby wzmocnić układ. Chłoptasie generalnego i on sam nieustannie przypuszczają frontalny atak na Polaczka i obecną opcję. Nie udało sie wysiudać Polaczka i posadzić Tchórzewskiego - ten zostałby ministrem gdyby zadeklarował chęć usunięcia Wacha - nie zrobi jemu i sobie kuku z wiadomych powodów...

Wracjąc do PSE SA... Wiele działań Polskich Sieci Elektronergetycznych wiąże się ze współpracą z koleją. Wiele również, z tego co mówi w wywiadzie Wojtczak pokrywa się z tym do czego tak bardzo zapalał się Wach. Prześluga też nie wziął się znikąd! Ktoś go Wachowi polecił. Może ktoś z kręgu Wojtczaka?

I dochodzimy do sedna sprawy. PKP Energetyka - Wach jako były prezes tej spółki posadził na swoim miejscu Skobla. Gdy jeszcze Wach był prezesem PKP Energetyki zgłosił się do niego Prześluga. Zaraz potem Wach został prezesem PKP SA, Skobel prezesem PKP Energetyki, natomiast Prześluga ni stąd ni zowąd zostaje rzecznikiem Wacha i niedługo potem prezesem PKP Intercity, pomimo braku kwalifikacji do zajmowania stanowiska prezesa. Tchórzewski liczył na stołek ministra transportu, ale się trochę przeliczył - na otarcie łez dostał niedawno stołek wiceministra w Ministerstwie Gospodarki. Bardzo wpływowy Kogut dostał się do Senatu. Czy to nie wspaniale skonstruowany układzik?

W PKP Energetyce dość dobrze jest osadzony Skobel i reszta, bo to zależy bezpośrednio od Wacha - nie ruszy ich (swoich) dopóki jest generalnym, bo to spółka z kasą. To właśnie w Zarządzie PKP Energetyki miękko wylądowała Jolanta Piłat po aferze łapówkarskiej w PKP LHS - najmniej winni zostali strąceni, a ona spokojnie dostała taką samą posadkę (dyrektor ds. finansowych) w PKP Energetyce. Czy to nie dziwne? Popatrzmy na przypadek innego członka zarządu PKP LHS, który powiadomił prokuraturę o machlojach i co - wywalili go z roboty, zrobili z niego wariata. A osoby odpowiedzialne - przeniesiono - bez żadnych konsekwencji...

Reasumując... Prezesem zarządu PKP Energetyki jest Skobel - kolega Wacha. Poprzednim prezesem PKP Energetyki był właśnie Wach, wtedy Skobel był jego zastępcą. Zadziwiające jest to, że tam gdzie Wach, tam i zawsze był Skobel. Nie tylko Zarządy PKP SA oraz PKP Energetyki, ale również i Rada Nadzorcza PKP PLK, w której obaj panowie byli w tym samym czasie do 25 lipca 2005 r. (Wach był przewodniczącym RN). Skobel został nominowany w zeszłorocznym plebiscycie Gali "Człowiek Roku - Przyjaciel Kolei". Przypominam, że Wach zasiada w kapitule tego konkursu. Czym Skobel zasłużył się dla kolei tego nie udało mi się ustalić - jak widać do nominacji w Gali wystarczą kolesiowskie układy...

I właśnie... Gala "Człowiek Roku - Przyjaciel Kolei". Jak na pewno pamiętacie w kategorii "polityk roku" nominowany był m.in. poseł PiS - Tchórzewski. Już na wiele tygodni przed Galą przewidziałam na Forum, że w kategorii "polityk roku" wygra właśnie Tchórzewski! No i zgadłam. Czy nie widzicie tych kolesiowskich powiązań: Wach, Skobel, Tchórzewski - PKP Energetyka, Gala...?

Nawet trwający pseudo-konkurs na członków Zarządu PKP Energetyki niczego nie zmieni! I wspomnicie moje słowa - Skobel i reszta pozostaną na stołkach, żeby kontrolować jedną z najbardziej intratnych spółek Grupy PKP. A jak bardzo "pociągająca" finansowo jest branża energetyczna? W przyszłym roku powstanie Przedsiębiorstwo Rozliczania Opłat Systemowych - państwowa spółka (zawiązana przez PSE SA) w sektorze energetycznym - będzie zarządzała miliardami złotych poza kontrolą skarbu państwa.

A`propos jeszcze układów w PKP - od dawna mówi się (w kuluarach) o układzie niemalże mafijnym na kolei pomiędzy konkretnymi osobami. Osoby, które próbowały wywlec na światło dzienne różne interesy były zastraszane - podpaleniami, pobiciem, grożono rodzinom! I wcale nie żartuję!
PKP to ogromny majątek, koszmarnie duża państwowa forsa i... spore możliwości przekrętów i machlojek, więc układ zrobi wszystko (nawet postawi drugą Włoszczowę), żeby tylko zachować władzę na kolei i móc czerpać z tego wymierne korzyści.

Na koniec zagadka: dlaczego powyborcze roszady w spółkach PKP ominęły Wacha (a tym samym jego kolesi - Skobla i Prześlugę)? Ja wiem. Ale na razie nie powiem.

Ciąg dalszy nastąpi...

// Zmoderowano ~Wojtek

PS. Tematy pokrewne:
Włoszczowa Północ - fakty i mity
KOW, czyli wokół Kuriera PKP
Korupcja w PKP LHS
Dziwne ubezpieczenia w PKP Energetyce
PKP Cargo - afera na szynach

Jest to ostatni temat odnośnie betonu PKP - do września robię sobie długie wakacje, bo zgłupieję. Jeśli wydarzy się coś szczególnego to oczywiście się odezwę.

_________________
Follow me!
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Arek Płeć:Mężczyzna
Junior Admin


Dołączył: 05 Mar 2007
Skąd: Szczecin

PostWysłany: 09-06-2007, 12:33    Odpowiedz z cytatem

Krycha napisał/a:
...natomiast Prześluga ni stąd ni zowąd zostaje rzecznikiem Wacha i niedługo potem prezesem PKP Intercity, pomimo braku kwalifikacji do zajmowania stanowiska prezesa.

Pan Prześluga był bardzo wrażliwy na punkcie swoich (nie)kompetencji. W sieci trafiłem na pewną stronkę >link<

Nowy prezes PKP Intercity sp. z o.o. jeszcze dobrze nie zdążył zapoznać się ze swymi obowiązkami, a już zdołał wywołać pokaźny skandal obyczajowy stawiający w dość nieprzychylnym świetle jego kompetencje do zarządzania jakimkolwiek przedsiębiorstwem. Udało mu się bowiem dość skutecznie listownie obrazić swoich interlokutorów, autorów pewnego felietonu.

Oto fragment ich listu ze skargą na postępowanie szefa PKP Intercity:

"Szanowni Państwo!

W dniu 4 marca 2005r. Towarzystwo nasze wysłało do Prezesa PKP SA żartobliwe w tonie, ale poważne w treści, zapytanie o kompetencje nowopowołanego Prezesa spółki PKP InterCity Pana Jacka Prześlugi, zatytułowane "Zapytanie o prezesurę":

W sytuacji, w której Prezes PKP IC nie musi posiadać żadnej wiedzy z zakresu kolejnictwa, przewozów i transportu, ponieważ w kwestiach merytorycznych wspomagany jest przez doradców, powstaje pytanie: dlaczego propozycję objęcia przedmiotowego stanowiska skierowano do Pana Jacka Prześlugi (osoby nieznanej i niezbyt popularnej w kręgach politycznych), a nie skierowano jej do powszechnie znanej, lubianej i cieszącej się dużym autorytetem społecznym Pani Dody Elektrody.

W dniu 8 marca 2005r. otrzymaliśmy odpowiedź w tej sprawie od Pana Jacka Prześlugi, która przeszła nasze najśmielsze oczekiwania i sprawiła, że przestaliśmy omal wierzyć w porządek prawny i biznesowy w Polsce. Po prostu zbledliśmy. Pismo Pana Prześlugi jest załączone na końcu tego listu. W swojej odpowiedzi, zatytułowanej "Zapytanie o kompleks kurdupla" Pan Jacek Prześluga nazwał członków naszego Towarzystwa "kurduplami", a także zasugerował, że dysponujemy jednym mózgiem na trzy osoby (...) Jeśli specjalista od PR na stanowisku Prezesa posługuje się w stosunku do swoich klientów językiem z kloaki, to czego wymagać od szeregowych pracowników poszczególnych spółek? ".

Autorzy postestu domagają się natychmiastowego zwolnienia dyscyplinarnego Pana Jacka Prześlugi z Grupy PKP SA z uwagi na ciężkie niedopełnienie obowiązków służbowych przejawiające się w skrajnie obraźliwym potraktowaniu stałych klientów firmy, którą zarządza, oraz naruszenie ich dóbr osobistych. Domagają się oni też od Najwyższej Izby Kontroli by ta sprawdziła czy powołanie Pana Jacka Prześlugi na stanowisko Prezesa PKP IC było uwarunkowane jego kwalifikacjami.


Oto treść przedmiotowego listu J. Prześlugi:

"Szanowny Panie,

z opóźnieniem i nieukrywaną przyjemnością przeczytałem felieton podpisany przez trzech autorów - co trzy głowy, to nie jedna, więc przyjemność była potrójna - a poświęcony mojej skromnej osobie i, co najbardziej miłe, porównaniu z Dodą Elektrodą. Tego porównania, niestety, nie wytrzymuję: nie ten rozmiar pod biustem, nie ta aparycja, nie ten iloraz inteligencji - ale zawsze warto równać do najlepszych. Miło mi także, że macie trzej panowie prawdziwie męskie aspiracje i zgłaszacie akces do prezesury w PKP IC. Moje pytanie dotyczy dość istotnego aspektu tej aplikacji: czy również w trzy głowy - czy może do zarządzania wystarczy wam jedna? Bo jeśli jedna - któregokolwiek z panów - to idę o zakład, że w konkurencji z panami na wiedzę o PKP i kolejach europejskich, na pomysły biznesowe dla IC i na sposoby wyprowadzenia Spółki z kryzysu, na skuteczność zarządzania - jestem lepszy. W pisaniu felietonów - niestety - również. W moim fyrtlu poważne chłopaki zajmują się poważnymi sprawami - każdy na swój rachunek. I nie mają potrójnego kompleksu kurdupla. Czego i panom życzę.

Jacek Prześluga"



Ten fragment:
Domagają się oni też od Najwyższej Izby Kontroli by ta sprawdziła czy powołanie Pana Jacka Prześlugi na stanowisko Prezesa PKP IC było uwarunkowane jego kwalifikacjami.

oraz te słowa Krychy:
... rozgryzłam prawdziwy powód jego nagłej dymisji, którego z różnych powodów ujawnić (na razie) nie mogę. Jestem przekonana, że o "ułomnościach" Prześlugi Wach wiedział gdy go zatrudniał. Wykopanie z PKP Prześlugi to był kolejny pozorny ruch Wacha - nie miał wyjścia.

to bardzo zastanawiające!

// Zmoderowano ~Wojtek

_________________
Żelazna kadra też z czasem rdzewieje.
A beton kruszeje...
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora

Romuald Marczak Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 19 Kwi 2007

PostWysłany: 09-06-2007, 15:15    Odpowiedz z cytatem

Krycha napisała:
Cytat:
Na koniec zagadka: dlaczego powyborcze roszady w spółkach PKP ominęły Wacha (a tym samym jego kolesi - Skobla i Prześlugę)? Ja wiem. Ale na razie nie powiem.

To proste, gdy Tchórzewski był sekretarzem stanu w Ministerstwie Transportu i Gospodarki Morskiej, Wach został dyrektorem pionu energetyki a później prezesem spółki PKP Energetyka. Gdy rządy przejęła SLD, Wach przygarnął Tchórzewskiego na członka zarządu spółki. Wach został prezesem PKP SA za rządów Belki po rezygnacji Męclewskiego. Nowa władza (czytaj: Gosiewski + Tchórzewski) to zaakceptowała.

Nie sądzę, aby Tchórzewski długo posiedział na stanowisku sekretarza stanu odpowiedzialnego za energetykę i górnictwo w Ministerstwie Gospodarki. Ma ambicje równe Gosiewskiemu. Może niebawem usłyszymy o nim jako ministrze gospodarki? Mówi się coś o połączeniu Ministerstwa Skarbu i Ministerstwa Gospodarki. Czyżby miał być superministrem? Wach nie jest zagrożony a i dla Prześlugi miejsce się znajdzie. Obiecywał nam (mi!)to tutaj.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Kuszeta Płeć:Kobieta
Użytkownik


Dołączyła: 22 Kwi 2007

PostWysłany: 09-06-2007, 15:34    Odpowiedz z cytatem

Tylko że Prześluga ma chyba w duszy całą kolej i chyba nie zamierza już na nią wracać, gdyż ma własny biznes...

_________________
Kto mi dał ten ch..jowy avatar?? Very Happy Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Wojtek Płeć:Mężczyzna
Junior Admin


Dołączył: 10 Lis 2005
Skąd: Legnica

PostWysłany: 09-06-2007, 15:38    Odpowiedz z cytatem

Kuszeta, prywatny biznes też musi z kogoś żyć. Czy wiesz ile prywatnych firm i firemek żeruje na PKP? Zresztą pan Prześluga miał prywatne biznesy już wcześniej i jakoś mu to nie przeszkadzało w przyjęciu intratnej posady w PKP.

_________________
Podróżny pamiętaj! Podróż pociągiem skraca czas przejazdu koleją. (S. Bareja)
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

szpak Płeć:Mężczyzna
Użytkownik


Dołączył: 26 Sty 2006
Skąd: Wałbrzych

PostWysłany: 09-06-2007, 16:40    Odpowiedz z cytatem

No Krycha, dałaś czadu! Podziwiam za odwagę, bo w końcu pracujesz w tym syfie, a Wach to przecież twój najwyższy przełożony. Tak trzymaj! Beton trzeba tępić!

_________________
Marcin Szpakowski
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 1 z 2 Idź do strony 1, 2  Następny
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © phpBB Group. Copyright © 2005-2024 infokolej.pl