„Jeszcze, kurwa, ten Marsz Niepodległości będzie cię drogo kosztował” – usłyszał w wozie policyjnym pan Józef Jurzec. Ma 62 lata i jak co roku chciał świętować Dzień Niepodległości. Z natury spokojny i życzliwy – jest chory na cukrzycę, leczy się także onkologicznie. Kiedy maszerujących zaatakowano gazem łzawiącym, pan Józef w smugach dymu z załzawionymi oczami i zgięty wpół wycofywał się wzdłuż muru budynków ulicą Marszałkowską, a następnie skręcił w Aleje Jerozolimskie. W ręku trzymał flagę na bambusowym cienkim drzewcu. Natrafił na kordon policji uzbrojony w kaski i przezroczyste tarcze. Kiedy chciał przez ten kordon przejść, został przez policjantów złapany za ręce, a następnie zawleczony po ziemi do radiowozu. Prokurator domagała się od sądu 3 miesięcy aresztu. Wystraszony pan Józef na sali sądowej był pod wpływem środków, które mu wcześniej podano, o których pochodzeniu nie potrafił nic powiedzieć. Decyzją sądu z 13 listopada będzie odpowiadał z wolnej stopy. Po posiedzeniu sądu siedział oszołomiony na korytarzu, dwóch kolegów pomagało mu założyć sznurówki do butów i pod rękę z żoną poszedł do domu. Grozi mu 10 lat pozbawienia wolności.
Ppłk. Mariusz Lewiński, sędzia w stanie spoczynku, który ujawnił przestępstwa popełniane przez sędziów i prokuratorów wojskowych został zatrzymany przez policję. Po prawie pięciu godzinach zawieziono go na badania psychiatryczne.
Oto list Mariusza Lewińskiego:
„Zostałem zatrzymany o godz. 7.30 w miejscu zamieszkania. Postanowieniem z dnia 26 października 2012 r. (sygn. ASD 2/12) Sąd Apelacyjny Sąd Dyscyplinarny w Krakowie wydał postanowienie o zatrzymaniu i doprowadzeniu w dniu 19 listopada 2012 r. na godz. 13.00 na badanie przez biegłych psychiatrów. Na policji byłem od 7.50 do 12.30 kiedy to przewieziono mie na badanie do sadu okręgowego we Wroclawiu. Badanie mialy przeprowadzić biegłe ze szpitala psychiatrycznego przy ul. Krasińskiego we Wroclawiu. Miałem już wątpliwa przyjeność być badanym przez lekarzy z tej placówki. Uznano mnie za urojeniowca kiedy wspominalem o nagminnych przypadkach orzekania w sadach wojskowych przez sąd nienależycie obsadzony. Teraz sprawa dotyczy zamiatania pod dywan wielu przestepstw umyslnych popełnionych przez sędziów i prokuratorów wojskowych w tym przez Parulskiego. Zawiadomienia o ich przestepstwach były zamiatane pod dywan sami zaś wpadli na szatański pomysł zrobienia mi sprawy dyscyplinarnej za naruszenie zasad etyki sędziowskiej poprzez ujawnianie tych przestępstw. Najlatwiej bedzie zrobic ze mnie wariata, bo jak mozna dawac posłuch 'rewelacjom' wariata. Teraz moge się spodziwać umieszczenia w oddziale zamknietym i bez kontaktu ze światem zewnetrzymym. Bialoruś to raj na ziemii. Piekło jest w Polsce. Pozdrawiam. Mariusz Lewiński”.
Nie jestem obrońcą "Starucha" , chyba najsłynniejszego kibica Legii w historii, ale krew nagła mnie zalewa jak słyszę w radiu, że sąd przedłużył mu areszt o kolejne dwa miesiące , tak naprawdę bez żadnej rozsądnej argumentacji, a wypuścił na wolność handlarza bronią, który sprzedał Brunonowi K. nielegalną broń, za poręczeniem majątkowym 10 tys. zł!
Jak pisze "Wprost" Sąd areszt dla Staruchowicza przedłużył mimo tego, że upadły oskarżenia świadka który próbował go wrobić w handel narkotykami (Wprost pisze: świadek H. wspomniał o Staruchu w kilkunastu zdaniach. Miał zeznać, że Staruch kupił od niego kilogram amfetaminy. Ale transakcja miała odbyć się przez pośrednika i świadek koronny wcale jej świadkiem nie był. W dodatku H. powiedział, że na miejsce późniejszej transakcji Staruch podjechał toyotą corollą - samochodem, którego nigdy nie miał.), a za podstawę dwumiesięcznego aresztu służy to, że w domu Staruchowicza znaleziono dwa dowody osobiste obcych mu osób.
To jak, za handel bronią wypuszczamy, a za znalezienie w mieszkaniu dwóch dowodów osobistych zatrzymujemy w areszcie na dwa miesiące?
To jest dopiero lekcja niesprawiedliwości.
_________________ Mniej pracuj, więcej odpoczywaj!
Więzień polityczny posiedzi jeszcze. Sąd na wniosek prokuratury przedłużył Staruchowiczowi areszt o dwa miesiące
A ja znowu o „Staruchu” czyli Piotrze Staruchowiczu, liderze kibiców Legii. Sąd na wniosek prokuratury przedłużył mu areszt o dwa miesiące. Dotąd Staruchowicz przesiedział w więzieniu pół roku pod zarzutem handlu narkotykami. Jedyną podstawą były zeznania świadka koronnego, którego wiedza sprowadzała się do tego, że ktoś mu o tym, podobno, powiedział. Staruchowicz w przeciwieństwie do wszystkich innych zatrzymanych w tej sprawie nie jest oskarżony o udział w grupie przestępczej.
Z dętego oskarżenia o handel narkotykami prokuratura zdaje się wycofywać, gdyż Staruchowiczowi przedłużono areszt z powodu... posiadania dwóch, cudzych dowodów osobistych. W rzeczywistości jego kibicowska funkcja oznaczała również rodzaj społecznego biura rzeczy znalezionych. I wyjaśnienia, że z powodu aresztu nie zdołał odesłać ich właścicielom, wydają się przekonujące. Cóż to zresztą za powód do zatrzymania człowieka w więzieniu i jakim cudem narkotyki stały się dowodami osobistymi, a handel nimi przetrzymywaniem cudzych dokumentów?
Na pytania, które pojawiają się: dlaczego zajmuję się tę marginalną sprawą?, odpowiadam: bo nie jest marginalna. Trzymanie niewinnego człowieka w więzieniu nigdy taką rzeczą nie jest, nawet jeśli ma on na sumieniu różne niepiękne sprawki.
A tu chodzi o rzecz jeszcze bardziej ponurą, o to, że Staruchowicz jest więźniem politycznym. Wiem, że pod moim tekstem pojawią się zaraz wpisy rozmaitych wynajętych kanalii natrząsających się z tego określenia. Problemem realnym jest jednak to, że niektórzy, skądinąd uczciwi ludzie, z powodu – uzasadnionego – lęku i niechęci do środowiska kiboli, też nie chcą uznać polityczności tej sprawy, a więc przyjąć do wiadomości elementarnych faktów.
Staruchowicz znalazł się na celowniku władz po tym, gdy zorganizował akcję pod hasłem: „Tusku matole, twój rząd obalą kibole”. Działanie rządzących to klasyczna metoda zastraszania. Na początku szuka się kozła ofiarnego, a więc tych, których w większości nie lubimy. Przecież nie będziemy protestować w ich obronie. Droga jest już jednak utorowana. Potem zabiorą się za innych, a my nie będziemy protestować, bo są to przecież inni. Kiedy zabiorą się za nas, nie będzie już miał kto protestować.
Nie twierdzę, że III RP Tuska doprowadzi do takiego finału. Ale rozejrzyjmy się dookoła. Atmosfera coraz głębszego konformizmu czyli lęku przed niewychylaniem się gęstnieje, a zagrożenie dla demokracji czyli działania wymierzone w opozycję i generalnie w krytyków status quo, nasilają się i to przy radosnej klace medialnych prostytutek.
Sprawa Staruchowicza wydaje się jednak na tyle oczywista, że w jego obronie wystąpiło już paru dziennikarzy głównego nurtu. Może chociaż w tym wypadku uda się uzyskać jakąś wspólnotę przekraczającą nieco podstawowy polski podział polityczny?
4 grudnia o godz. 16.00 przed Aresztem Śledczym przy ul. Rakowieckiej 37 odbędzie się akcja protestacyjna. Uczestnicy demonstracji będą się domagali wypuszczenia Piotra Staruchowicza na wolność.
12 grudnia 2012, w sprawie VI F 52/12, dot. wniosków pana Adama Słomki, lidera Konfederacji Polski Niepodległej, sędziowie Sądu Okręgowego w Katowicach po raz kolejny ostentacyjnie demonstrowali wspólnotę interesów dysponentów wymiaru niesprawiedliwości i zbrodniarzy komunistycznych, założycieli obecnego państwa antypolskiego. Z charakterystyczną dla siebie krzyżacką butą, na termin tej demonstracji sąd wybrał przeddzień rocznicy wprowadzenia stanu wojennego.
W krajach postkomunistycznych władza lubi mieć swoich "osobistych więźniów". Tak wiec Putin trzyma w łagrze Chodorkowskiego i wiadomo, że dopóki Putin będzie rządził to Chodorkowski na wolność nie wyjdzie. Również Tusk dorobił się swojego Piotra Staruchowicza, który od pół roku siedzi w areszcie. Najpierw podawanym tego powodem było, iż jakiś kryminalista słyszał podobno, że Staruchowicz mógł handlować amfetaminą, a ostatnio to, że w jego domu znaleziono cudzy dowód osobisty. Trudno wątpić, że naprawdę chodzi o ułożone przez Staruchowicza hasło "Donald matole twój rząd obalą kibole" i mamy do czynienia z osobistą zemstą premiera Polski.
Swojego więźnia pragnie mieć też prezydent Bronisław Komorowski. Ma nim być Robert Frycz, twórca satyrycznej strony Antykomor. Wprawdzie sąd w Piotrkowie nie zrozumiał w pełni intencji władcy i skazał Frycza tylko na przymusowe prace społeczne, ale prokuratura stara się to nadrobić i odwołała się od wyroku jako "zbyt łagodnego". Nie dziwi więc, iż przeświadczeni o swojej mądrości i wszechmocy funkcjonariusze medialni z "Gazety Wyborczej" oraz TVN zapragnęli też kogoś wsadzić do więzienia.
Adam Michnik zszedł na psy. Wczoraj pojawił się w sądzie w towarzystwie policyjnego psa i dwóch barczystych uzbrojonych policjantów. Teraz już chyba wiemy skąd bierze się to szczekanie, które słychać na Czerskiej.
_________________ ⚠ Bossowie związków zawodowych, zarządy i rady nadzorcze spółek PKP to partacze, nieudacznicy, ludzie niekompetentni! Jest to banda kretynów, idiotów i darmozjadów pierdzących w stołki, którym los PKP zwisa i powiewa!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum