Ładowanie strony... proszę czekać!



Jeśli strona nie chce się załadować kliknij Tutaj
 
 
 
 
  FORUM@INFOKOLEJ.PL   INFOKOLEJ.PL   WERSJA MOBILNA   WYSZUKIWARKA   FB.COM/INFOKOLEJ


Poprzedni temat :: Następny temat
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 95, 96, 97  Następny
Kompletne ogłupianie dzieci i młodzieży
Autor Wiadomość

filip39 Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 03 Maj 2010
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: 09-03-2012, 20:07    Odpowiedz z cytatem

@Tomasz, a jakby zinterpretować to tak, że chodzi o uczenie tolerancji innych. Nie musi się Tobie to podobać, nie musisz tego akceptować, ale wystarczy, że będziesz to tolerował, nie obśmiewał i nie wytykał palcami. Może właśnie chodzi o to, żeby młodzieży to przekazać? Przecież nikt nikomu nie narzuca orientacji seksualnej. Nazywanie homoseksualizmu zboczeniem może być po prostu dla kogoś krzywdzące. A część z tych "mitów" które wkleiłeś faktycznie są stereotypami, które panują powszechnie w społeczeństwie. Może chodzi właśnie o to by nauczyć ludzi rozmawiać o seksualności, żeby to nie było tematem tabu. Jeśli uważasz to za coś nieodpowiedniego - ok rozumiem Cię, i szanuję Twoje przekonanie.

A co do lekcji dotyczących prawidłowego stosowania antykoncepcji, to nie ma co się oszukiwać, że młodzież nieświadomie, może z głupoty, może jeszcze z innych powodów, których nie rozumiem zaczyna swoje życie seksualne bardzo wcześnie. Mamy niby to Wychowanie Do Życia w Rodzinie (WDŻR), może nawet nie trzeba by tworzyć nowych godzin, tylko odpowiednio skorygować materiał i przeszkolić nauczycieli - tak aby nie byli w żaden sposób stronniczy i przekazywali wiedzę, a nie swoje poglądy, bo to nie powinno być moim zdaniem istotą tych zajęć, a niejednokrotnie jest. Może na tych lekcjach powinno się właśnie uświadamiać, dlaczego warto dłużej poczekać z inicjacja seksualną, ale temat antykoncepcji też wyjaśnić - ale nie stronniczo: krzycząc i wygłaszając skrajne opinie, tylko fachowo i rzeczowo. Kwestie moralno- religijne pozostawić do własnej oceny. Takie jest moje skromne zdanie.

P.S. @Tomasz, Mam tylko do Ciebie jeszcze jedno pytanie, mógłbyś mi wyjaśnić, na jakiej podstawie twierdzisz, że prezerwatywy i antykoncepcja przenoszą wirusa HIV wywołującego AIDS? Może być na PW.

_________________
2010 - 4564 km
2011 - 8993 km
2012 - 5090 km
Przejdź na dół
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Tomasz Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 02 Maj 2010

PostWysłany: 09-03-2012, 23:26    Odpowiedz z cytatem

filip39 napisał/a:
@Tomasz, a jakby zinterpretować to tak, że chodzi o uczenie tolerancji innych. Nie musi się Tobie to podobać, nie musisz tego akceptować, ale wystarczy, że będziesz to tolerował, nie obśmiewał i nie wytykał palcami.


Po pierwsze nie wytykam palcami ludzitylko zjawisko homoseksualizmu. To jest choroba, to się leczy, od tego są psychiatrzy,a nie od tego żeby brać kasę i oszukiwać. Czy ja za to kogoś potępiam? Zapewniam Ciebie że chętnie porozmawiałbym z takim człowiekiem gdybym go spotkał, traktowałbym go jak człowieka z problemami. Po prostu dla mnie to są ludzie tacy sami jak heteroseksualiści. Traktowałbym ich problemy na takiej samej zasadzie jakbym gadał z ludźmi niepełnosprawnymi, niesłyszącymi, jąkającymi się. Tolerowałbym ich, ale nie akceptował ich zachowania. Bo ono jest niezgodne z prawem natury. Nawet zwierzęta które rozmnażają się płciowo to zawsze samiec i samica a nie samiec i samiec np. To trzeba leczyć, a nie akceptować, a my jako Polacynie możemy pozwolić sobie, żeby banda psychiatrów i psychologów manipulowała nami w imię jakichś wyższych celów, jak np. przemysł antykoncepcyjny.

Cytat:
Może właśnie chodzi o to, żeby młodzieży to przekazać? Przecież nikt nikomu nie narzuca orientacji seksualnej. Nazywanie homoseksualizmu zboczeniem może być po prostu dla kogoś krzywdzące. A część z tych "mitów" które wkleiłeś faktycznie są stereotypami, które panują powszechnie w społeczeństwie.


Nieprawda, większość tych mitów jest wyssana z palca. A od przekazywania takich rzeczy są rodzice, lub prawni opiekunowie - w końcu ich zadaniem jest wychowywanie dzieci, i niezależnie od tego jacy oni by nie byli zrobią to lepiej niż feministki którym nie zależy na dobru dzieci tylko na pieniądzach. Problem seksualności jest problemem bardziej złożonym niż Ci się wydaje. Myślisz że Pani Edukatorka - tak ją nazwijmy która widzi się np. raz w tygodniu z uczniem, przepraszam z uczniami która nie wie co drzemie w ich psychice będzie lepiej wiedziała jak rozwiązać ten problem niż rodzice? Według mnie problem nie polega na tym że dzieci nie wiedzą jak współżyć, tylko problem ten wynika właśnie z powodu jakichś problemów osobistych, problemów w domu. Problem jest w tym że rodzice wychowani w komunie są tak nauczeni, że seks jest tematem tabu. Uważają że to nie ich problem, pozwalają, by dzieci czytały gazety porno np. Sam osobiście czytałem takie gazety i myślę że to nie są odpowiednie źródła tzw. wiedza obrazkowa. Zresztą nawet jeśli dzieci mają z tym problem to to jest ich prywatna sprawa i nie odbierajmy im tej prywatności.

Ja się boję bo przykład krajów zachodnich dobitnie pokazuje na czym te zajęcia wyglądają, ba nawet niektóre kraje się z tego wycofują, a nawet wprowadzają edukację seksualną typu promowanie czystości przedmałżeńskiej np.

Proszę bardzo 14 powodów dla których nie należy wprowadzać edukacji seksualnej - tak twierdzi znany amerykański psychiatra Philip Ney:
http://www.bognabialecka.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=113:edukacja-seksualna-jest-szkodliwa-dowodzi-znany-psychiatra&catid=13:dla-rodzicow&Itemid=24

To mówi człowiek wykształcony więc powiem profilaktycznie, że sugeruję się wypowiedziami specjalistów. Także proszę mi nie zarzucać że coś zmyślam.

Cytat:
Może chodzi właśnie o to by nauczyć ludzi rozmawiać o seksualności, żeby to nie było tematem tabu. Jeśli uważasz to za coś nieodpowiedniego - ok rozumiem Cię, i szanuję Twoje przekonanie.


Zgadzam się z tym że seksualność nie powinna być tematem tabu, niemniej jednak ważne jest w jaki sposób to się przeprowadza, kto to przeprowadza i jaki jest sposób jej realizowania. Dodaj niepowodzenia z krajów zachodnich + polski betonizm szkoły (np. brak nauczycieli, zmęczeni szkołą uczniowie, którzy wychowali się na grach komputerowych itp.) to obawiam się że to bardziej zaszkodzi niż nauczy czegoś dobrego. Będziemy mieli więcej psychopatów, gwałcicieli, onanizujących się w pociągach i Bóg wie co jeszcze. Aha i samobójców na torach rzecz jasna.


A co do lekcji dotyczących prawidłowego stosowania antykoncepcji, to nie ma co się oszukiwać, że młodzież nieświadomie, może z głupoty, może jeszcze z innych powodów, których nie rozumiem zaczyna swoje życie seksualne bardzo wcześnie. Mamy niby to Wychowanie Do Życia w Rodzinie (WDŻR), może nawet nie trzeba by tworzyć nowych godzin, tylko odpowiednio skorygować materiał i przeszkolić nauczycieli - tak aby nie byli w żaden sposób stronniczy i przekazywali wiedzę, a nie swoje poglądy, bo to nie powinno być moim zdaniem istotą tych zajęć, a niejednokrotnie jest. Może na tych lekcjach powinno się właśnie uświadamiać, dlaczego warto dłużej poczekać z inicjacja seksualną, ale temat antykoncepcji też wyjaśnić - ale nie stronniczo: krzycząc i wygłaszając skrajne opinie, tylko fachowo i rzeczowo. Kwestie moralno- religijne pozostawić do własnej oceny. Takie jest moje skromne zdanie.

Po pierwsze ja nie krzyczę , bo gdybym krzyczał, to bym pisał dużymi literami. Po drugie powtarzam jeszcze raz, problemem są media w Polsce, gry komputerowe ociekające seksem(dodając że dla młodzieży komputer to jedyna rozrywka), rodzice którzy źle wychowują swoje dzieci, a właściwie nie mają dla nich czasu. Po trzecie kto Ci skoryguje materiał, jak mamy taką kochaną Minister Edukacji, jak nie ma pieniędzy na podstawowe potrzeby, to kto Ci wyszkoli nauczycieli? Wszadzą feministki, bo feministki są bogate, trzepią kasą i dzięki ich prywatnym biznesom są ekonomicznie tańsze od nauczycieli dobrej woli. Jeśli nie wiesz o co chodzi, to pamiętaj że chodzi również o kasę. Po czwarte kto Ci zapewni w tym państwie brak stronniczości, jak każdy praktycznie bierze w łapę(patrz punkt 3). Po piąte nie wygłaszam skrajnych opinii tylko mówię prawdę. Po szóste, dzieci powinny siedzieć z nosem w książce a nie myśleć o pierdołach i niebieskich migdałach. To że tak robią to znaczy że mają bardzo chłonny umysł, a ponieważ mamy takie szkoły że nikt nie każe im się uczyć, tylko bezsensownie wkuwać i że dzieci są zmuszane do niewolniczej, bezsensownej pracy to tak właśnie jest. Jakoś za komuny tak było i takich głupot jakie są teraz nie było.

A nawet jeśli mówię skrajnie, to powiem tak - nie widzę w tym nic złego. Po prostu nazywam rzeczy po imieniu i walczę z znieczulicą jaka panuje w Polsce - feministki krzyczą a jak ktoś choćby w jednej rzeczy się z nimi nie zgodzi to od razu jakiś psychol odmieniec i że krzyczy. Podtrzymuję swoje zdanie i nie zmienię go.

I jeśli chodzi o tolerancję - to ja żądam tolerancji dla moich poglądów. Jestem Polakiem i heteroseksualistą i jest mi z tym dobrze i nikt mi nie wmówi że jestem jakiś nienormalny.

Cytat:
P.S. @Tomasz, Mam tylko do Ciebie jeszcze jedno pytanie, mógłbyś mi wyjaśnić, na jakiej podstawie twierdzisz, że prezerwatywy i antykoncepcja przenoszą wirusa HIV wywołującego AIDS? Może być na PW.


Proszę bardzo - odpowiadam - http://www.fronda.pl/blogowisko/wpis/nazwa/prezerwatywy_a_aids

http://adonai.pl/life/?id=78

http://blog.pro-life.pl/opracowania/prewencja-hiv-i-aids/

http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/feministyczne_poklepywanie_sie_po_plecach_19474

http://nastolatkaprolife.blogspot.com/

http://www.pro-life.pl/resources/polski/flyers%20pol%20-%20pdf%20files/ulotka%20a4%20-%20nieskutecznosc%20prezerwatyw%20w%20prewencji%20hiv-aids.pdf

A co do tego jak edukacja seksualna jest nieskuteczna za granicą to proszę bardzo:
http://www.pociecha.net.pl/edukacja-seksualna/?edukacja-seksualna-za-granica,99

Należy dodać do tego jeszcze polskie warunki. Resztę dopowiedzcie sobie sami.

Trochę odbiegliśmy od tematu.
"Krakowscy urzędnicy chcą zamknąć szkolne stołówki"
http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/525023,krakowscy-urzednicy-chca-zamknac-szkolne-stolowki-dyskutuj,id,t.html
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email

filip39 Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 03 Maj 2010
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: 10-03-2012, 21:04    Odpowiedz z cytatem

Cytat:
A od przekazywania takich rzeczy są rodzice, lub prawni opiekunowie - w końcu ich zadaniem jest wychowywanie dzieci, i niezależnie od tego jacy oni by nie byli zrobią to lepiej niż feministki którym nie zależy na dobru dzieci tylko na pieniądzach. [...] Problem jest w tym że rodzice wychowani w komunie są tak nauczeni, że seks jest tematem tabu. Uważają że to nie ich problem...


Dokładnie, tu się z Tobą zgadzam, ale chyba mentalności ludzi nie zmienimy.

Cytat:
Zgadzam się z tym że seksualność nie powinna być tematem tabu, niemniej jednak ważne jest w jaki sposób to się przeprowadza, kto to przeprowadza i jaki jest sposób jej realizowania. Dodaj niepowodzenia z krajów zachodnich + polski betonizm szkoły (np. brak nauczycieli, zmęczeni szkołą uczniowie, którzy wychowali się na grach komputerowych itp.) to obawiam się że to bardziej zaszkodzi niż nauczy czegoś dobrego. Będziemy mieli więcej psychopatów, gwałcicieli, onanizujących się w pociągach i Bóg wie co jeszcze. Aha i samobójców na torach rzecz jasna.


No tak, w temacie przeprowadzania w Polsce reform związanych z edukacją powiedziano już chyba wszystko... A skutki tychże reform możemy oglądać na co dzień.

Cytat:
Po pierwsze ja nie krzyczę , bo gdybym krzyczał, to bym pisał dużymi literami. Po drugie powtarzam jeszcze raz, problemem są media w Polsce, gry komputerowe ociekające seksem(dodając że dla młodzieży komputer to jedyna rozrywka), rodzice którzy źle wychowują swoje dzieci, a właściwie nie mają dla nich czasu. Po trzecie kto Ci skoryguje materiał, jak mamy taką kochaną Minister Edukacji, jak nie ma pieniędzy na podstawowe potrzeby, to kto Ci wyszkoli nauczycieli? Wszadzą feministki, bo feministki są bogate, trzepią kasą i dzięki ich prywatnym biznesom są ekonomicznie tańsze od nauczycieli dobrej woli. Jeśli nie wiesz o co chodzi, to pamiętaj że chodzi również o kasę. Po czwarte kto Ci zapewni w tym państwie brak stronniczości, jak każdy praktycznie bierze w łapę(patrz punkt 3). Po piąte nie wygłaszam skrajnych opinii tylko mówię prawdę.


Nie chodziło mi o to, że Ty wygłaszasz skrajne opinie, czy krzyczysz, odnosiłem się do tego właśnie przeszkolenia nauczycieli, na które, jak pisałeś, nie ma kasy - ja to wiem. I właśnie dlatego rozumiem, że w tym momencie takie działania nie doprowadziłyby do niczego dobrego. Właśnie dlatego, że nie mielibyśmy tych przeszkolonych nauczycieli i z ich strony mogłyby pochodzić skrajne opinie i krzyki, jaki to ktoś jest zły, itp.

Cytat:
Po szóste, dzieci powinny siedzieć z nosem w książce a nie myśleć o pierdołach i niebieskich migdałach. To że tak robią to znaczy że mają bardzo chłonny umysł, a ponieważ mamy takie szkoły że nikt nie każe im się uczyć, tylko bezsensownie wkuwać i że dzieci są zmuszane do niewolniczej, bezsensownej pracy to tak właśnie jest. Jakoś za komuny tak było i takich głupot jakie są teraz nie było.


Sam obserwuję to co tu ująłeś codziennie. Teraz szkoła nie pozwala nabyć umiejętności i zdolności, nie uczy myślenia, a przeciwnie - każe pochłaniać sterty niepotrzebnych informacji, a nie wykorzystywać ich w praktyce. Zasada - masz wiedzieć, a nie musisz umieć. To widać na lekcjach, szczególnie na tych ścisłych - głównie na fizyce, która wymaga myślenia. Z tym jest ogromny problem, bo umiejętność logicznego myślenia jest po prostu problemem. A reforma, ograniczająca ten i inne ścisłe przedmioty przyczynia się do kolejnego pogłębienia tego zjawiska. Właśnie do tego, że nawet jeśli ktoś coś będzie wiedział, to co z tego jak nie będzie nic umiał ???

Cytat:
A nawet jeśli mówię skrajnie, to powiem tak - nie widzę w tym nic złego. Po prostu nazywam rzeczy po imieniu i walczę z znieczulicą jaka panuje w Polsce - feministki krzyczą a jak ktoś choćby w jednej rzeczy się z nimi nie zgodzi to od razu jakiś psychol odmieniec i że krzyczy. Podtrzymuję swoje zdanie i nie zmienię go.


Oczywiście, masz prawo, do swojego zdania, ja je rozumiem, szanuję i więcej powiem, cieszę się, że mogłem je poznać. Wcale nie sądzę, że krzyczysz i nie nazywam Cię zadnym odmieńcem.

Cytat:
I jeśli chodzi o tolerancję - to ja żądam tolerancji dla moich poglądów. Jestem Polakiem i heteroseksualistą i jest mi z tym dobrze i nikt mi nie wmówi że jestem jakiś nienormalny.


Podpisuję się obiema rękami. Smile

PS. Jeśli był mały OT, to przepraszam.

_________________
2010 - 4564 km
2011 - 8993 km
2012 - 5090 km
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Tomasz Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 02 Maj 2010

PostWysłany: 10-03-2012, 21:37    Odpowiedz z cytatem

Nic nie szkodzi, po prostu rozmawiamy o szkole i wymieniamy się opiniami, nie widzę w tym nic dziwnego, dzięki za konwersację Smile

Grunt że wszyscy zgadzamy się z tym że szkoła ogłupia niezależnie od tego jakie tam są przedmioty.

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email

szamot78 Płeć:Mężczyzna
Użytkownik


Dołączył: 07 Mar 2012

PostWysłany: 13-03-2012, 19:01   LATA 80' Odpowiedz z cytatem

Apropo szkolnictwa i poziomu programow TV wczoraj i dzis.

Sonda: Zelazne drogi

t.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Pirat Płeć:Mężczyzna
Webmaster


Dołączył: 14 Lis 2005
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 15-03-2012, 09:50    Odpowiedz z cytatem

Rząd zamyka szkoły

W tym roku zlikwidowanych zostanie nawet 2,5 tys. szkół i placówek oświatowych. To absolutny rekord, gdyż w ciągu ostatnich 5 lat likwidowano rocznie do 650 placówek.

Resort oświaty tłumaczy, że duża liczba likwidowanych szkół związana jest z zapaścią demograficzną, natomiast samorządy nie mogą podołać narzuconym im przez ustawodawcę obowiązkom oświatowym i mają coraz mniej pieniędzy na ich realizację.

Najwięcej placówek zlikwiduje Mazowsze – 335, a następnie Śląsk – 231 i Zachodniopomorskie – 225.

Obecnie samorządom łatwiej podejmować decyzje o likwidacji placówek, ponieważ nie potrzebują już w tej kwestii zgody kuratora na zamknięcie szkoły.

Gminy zwracają jednak uwagę, że przyjęte przez rząd przepisy praktycznie wymuszają likwidację szkół, podczas gdy część z nich mogłaby zostać przejęta na przykład przez stowarzyszenia i fundacje. Zgodnie z obowiązującymi przepisami jest to możliwe dopiero wówczas, gdy w szkole uczy się ponad 70 osób.

źródło: PAP

_________________
Tylko człowiek wolny się buntuje,
niewolnicy są posłuszni.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora

Pirat Płeć:Mężczyzna
Webmaster


Dołączył: 14 Lis 2005
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 18-03-2012, 14:22    Odpowiedz z cytatem

Coraz dalej do szkoły

Tysiące dzieci w podróżach do i ze szkoły spędzają po kilkadziesiąt minut dziennie. Oszczędności na sieci szkół już zaczynają nas drogo kosztować.

Z mapy Polski co roku znika kilkaset szkół. Tylko w ubiegłym roku szkolnym 2010/2011 zamknięto w sumie 582 szkoły podstawowe, gimnazja oraz placówki ponadgimnazjalne. W roku szkolnym 2009/2010 w całej Polsce zlikwidowano 541 szkół, w 2008/2009 – 602, w 2007/2008 – 608, a w 2006/2007 – 653. Jak poinformowała „Rzeczpospolita”, w 2012 r. prawdopodobnie padnie rekord likwidacji szkół – zniknąć może około 800 placówek. Związek Nauczycielstwa Polskiego szacuje natomiast, że w tym roku likwidacji ulec może nawet tysiąc szkół.

Oświatowe kombinaty

Jedną z gmin, w której podjęto uchwały o likwidacji szkół, jest Miastków Kościelny w powiecie garwolińskim. Z końcem roku szkolnego zamknięte zostaną szkoły podstawowe w Brzegach i Oziemkówce, a uczniowie z tych wsi od września będą dowożeni do Zgórza, gdzie – według zapewnień władz gminy – szkoła jest lepiej wyposażona. Miastkowscy samorządowcy nie ukrywają, że chodzi również o oszczędności – władze przewidują, że dzięki likwidacji dwóch szkół uda się zmniejszyć gminne wydatki o 1,4 mln zł rocznie.

Eksperci oświatowi przekonują jednak, że duża i lepiej wyposażona szkoła w większej miejscowości wcale nie gwarantuje lepszej edukacji niż małe placówki szkolne na wsi: „Niemal rodzinna atmosfera w nich panująca, mała liczebność klas pozwalająca na indywidualizację nauczania i wsparcie każdego ucznia, bliski kontakt z każdą rodziną, pozwalają na osiąganie dobrych rezultatów” – zwróciła uwagę Elżbieta Tołwińska-Królikowska, wiceprezes Federacji Inicjatyw Oświatowych (FIO), w opracowaniu na temat małych szkół na wsi.

Idea grupowania uczniów w większych, dobrze wyposażonych szkołach prowadzi do tworzenia oświatowych kombinatów. W Rząśniku w powiecie wyszkowskim w zespole szkół obejmującym zerówkę, szkołę podstawową i gimnazjum uczy się prawie 500 uczniów. W Jednorożcu koło Przasnysza do kompleksu, w ramach którego działa szkoła podstawowa oraz gimnazjum, uczęszcza około 800 uczniów. Do zespołu szkół w Drobinie w powiecie płockim uczniowie dowożeni są z dziewięciu miejscowości.

Wyprawa do szkoły

Według ustawy o systemie oświaty, droga ucznia do szkoły nie powinna być dłuższa niż 3 km (w przypadku uczniów klas I-IV szkoły podstawowej) lub 4 km (w przypadku uczniów klas V i VI podstawówek oraz gimnazjalistów). Jeżeli do szkoły jest dalej, wówczas gmina ma obowiązek zapewnić bezpłatny dowóz lub zwracać koszty przejazdów transportem publicznym.

Zapewnienie sprawnej komunikacji szkolnej często dla gmin okazuje się sporym problemem – tysiące dzieci w podróżach do i ze szkoły spędza kilkadziesiąt minut dziennie. „Pomimo że w większości przypadków odległość wsi do większej szkoły nie jest bardzo duża (kilka kilometrów), to droga dojazdu autobusu jest dużo dłuższa z powodu konieczności objechania wielu wsi – czas dojazdu to nawet godzina” – czytamy w publikacji Elżbiety Tołwińskiej-Królikowskiej z Federacji Inicjatyw Oświatowych.

Organizacji dowozu dzieci do szkół przyjrzała się również Najwyższa Izba Kontroli. W 2009 r. podczas kontroli w gminach wiejskich Warmii i Mazur wykryto przypadki transportu szkolnego zorganizowanego tak, że uczniowie najmłodszych klas szkoły podstawowej przebywali poza domem ponad osiem godzin, choć zajęcia lekcyjne trwały cztery godziny. Niektórzy uczniowie klas nauczania początkowego oczekiwali na odwiezienie do domów ponad trzy godziny po zakończeniu lekcji. Z drugiej strony – jak informuje FIO – zdarza się, że uczniowie z odleglejszych wsi nie mogą uczestniczyć w zajęciach pozalekcyjnych, bo odbywają się one już po odjeździe ostatniego autobusu szkolnego do ich miejscowości.

Elżbieta Tołwińska-Królikowska dodaje, że problemem jest nie tylko dowóz dzieci do szkół, ale także zapewnienie łączności ze szkołą rodzicom: „Rodziny wymagające największego wsparcia na ogół nie mają samochodów, w związku z tym ich możliwości uczestniczenia w szkolnych zebraniach rodziców są minimalne – komunikacja publiczna nie zapewnia połączeń pozwalających na dotarcie po południu na zebranie i wieczorny powrót do domu. Kontakty z nauczycielami rodzin uczniów najbardziej potrzebujących wparcia stają się sporadyczne”.

Coraz droższe oszczędności

Ucieczka oświaty z małych miejscowości niesie ze sobą skutki nie tylko bezpośrednio związane z edukacją. Jak czytamy w opracowaniu Federacji Inicjatyw Oświatowych, „w wielu wsiach szkoła jest ostatnim publicznym budynkiem we wsi – w niej odbywa się nie tylko edukacja dzieci, ale i wydarzenia kulturalne, sportowe, rozrywkowe. Budynek szkolny jest miejscem schronienia podczas klęsk żywiołowych, lokalem wyborczym podczas wyborów, miejscem spotkań z władzami”. Opuszczone przez oświatę budynki zwykle również przestają pełnić te dodatkowe funkcje publiczne – często bowiem dawne obiekty szkolne są sprzedawane lub niszczeją.

W doprowadzonych do ruiny budynkach trudno będzie w przyszłości reaktywować szkoły. Eksperci tymczasem ostrzegają, że już za dwa lata wiek szkolny osiągną dzieci z wyżu demograficznego. – „Koszty odtworzenia placówki po kilku latach mogą być wyższe niż korzyści z jej obecnego zamknięcia” – powiedziała „Rzeczpospolitej” Agnieszka Chłoń-Domińczak z Instytutu Badań Edukacyjnych.

Nasilającym się skutkiem ubocznym zastępowania małych szkół przez duże molochy – z setkami uczniów zwożonych z różnych miejscowości – jest rosnąca przestępczość w szkołach. W 2010 r. policja odnotowała 26 197 przestępstw popełnionych na terenie szkół podstawowych i gimnazjów (między innymi 6221 rozbojów, 2778 kradzieży, 1307 bójek i pobić, 520 przestępstw narkotykowych, 20 gwałtów). Liczba szkolnych przestępstw rośnie z roku na rok. Tylko od 2009 r. – kiedy to w podstawówkach i gimnazjach odnotowano 21 040 przestępstw – nastąpił ich wzrost o jedną czwartą. Dla porównania w 2005 r. stwierdzono 17 724 przestępstw dokonanych w szkołach podstawowych i gimnazjach.

Jak widać, oszczędności na sieci szkół już zaczynają nas drogo kosztować.

Karol Trammer

źródło: Z Biegiem szyn

_________________
Tylko człowiek wolny się buntuje,
niewolnicy są posłuszni.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora

Sunny Płeć:Kobieta
Użytkownik


Dołączyła: 30 Kwi 2007
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 19-03-2012, 12:33    Odpowiedz z cytatem

Głodówka w obronie lekcji historii w szkołach. Heroiczny protest działaczy opozycji antykomunistycznej lat 80.

Pięciu działaczy opozycji z lat 80. rozpoczęło w kościele ojców Salezjanów na krakowskich Dębnikach strajk głodowy przeciwko likwidacji w liceach ogólnokształcących lekcji historii i przedmiotów humanistycznych.

- Zdecydowaliśmy się na ten desperacki krok, ponieważ wszystkie inne środki zostały wyczerpane. Przez ostatni rok wielu przedstawicieli środowisk akademickich oraz nauczyciele zwracali uwagę, że taki krok to próba zniszczenia polskiej tożsamości. Ministerstwo lekceważyło jednak te protesty, chociaż najważniejsze osoby w państwie, czyli premier Tusk i prezydent Komorowski, to z wykształcenia historycy - powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej w imieniu głodujących Adam Kalita, radny miasta Krakowa.

Głodujący liczą na zmianę pomysłu likwidacji lekcji historii i oczekują na prawdziwe konsultacje społeczne dotyczące obecności przedmiotów humanistycznych w polskiej szkole. Protestowi będą towarzyszyć wykłady otwarte historyków na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz targi książki historycznej. Reforma szkolnictwa, przygotowana przez Katarzynę Hall zakłada stopniowe ograniczenie godzin nauki z języka polskiego, historii i przedmiotów przyrodniczych.

Licealiści będą musieli w 15. roku życia podjąć kluczowe decyzje o własnym rozwoju intelektualnym. Wybierając nauki ścisłe, przestaną się uczyć przedmiotów humanistycznych. Ktoś, kto zdecyduje się na przykład na profil matematyczno-fizyczny będzie miał nikłe szanse na dostanie się na studia humanistycznie i odwrotnie - czytamy o racjach protestujących na stronie internetowej IAR.

źródło: wPolityce.pl

_________________
"Kobiety kochają zwyciężonych, ale zdradzają ich ze zwycięzcami." - T. Williams
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Noema Płeć:Kobieta
Sponsor


Dołączyła: 13 Lis 2005
Skąd: Zgorzelec

PostWysłany: 20-03-2012, 23:48    Odpowiedz z cytatem

Mniej historii w szkołach. Radny PiS strajkuje głodówką przeciwko zmianom MEN-u. Koniec katorgi uczniów czy ogłupianie

Ministerstwo Edukacji Narodowej szykuje zmiany, które zmniejszą liczbę godzin i sposób nauczania historii i WOS-u dla uczniów profili przyrodniczych i ścisłych. I na odwrót. Sprzeciwił się temu radny PiS z Krakowa, dwóch pracowników IPN i dwie inne osoby. W ramach protestu głodują. Ministerstwo kończy katorgę uczniów czy prowadzi do ogłupienia społeczeństwa?

Historia i społeczeństwo zamiast WOS-u i historii, przyroda zamiast fizyki, geografii i chemii. MEN zapowiada, że zmiany ułatwią uczniom życie: będą mogli skupić się na nauce do matury i swoich przedmiotach kierunkowych.

Co, jak i dlaczego

W pierwszej klasie LO, zamiast zaczynać historię od starożytności, uczniowie mieliby poznawać historię najnowszą - świata i Polski. A potem decydować, czy chcą mieć rozszerzony program, czy ograniczony do najważniejszych kwestii. Tak samo wygląda sytuacja humanistów i ich przyrody. Ma to sprawić, że uczniowie będą potrafili kojarzyć logicznie fakty i uczyć się procesów, a nie kuć na pamięć.

Ministerstwo dowodzi, że taki sposób organizacji nauki ma pomóc w lepszym przygotowaniu się do matury. Padają też argumenty za tym, że obecnie uczenie się biologii na takim poziomie, jaki mają humaniści w podstawie programowej, jest katorgą. Tak jak nauka historii przez przyszłych chemików czy matematyków.

Przeciwko temu protestują w Krakowie: radny PiS Adam Kalita i cztery inne osoby. Wszyscy są opozycjonistami z lat '80, dwóch z nich pracuje w Instytucie Pamięci Narodowej. Przyjęli jedną z najostrzejszych form protestu: głodówkę. Tylko czy protestowanie ma sens?

Produkcja rzemieślników

- Takie zmiany w edukacji prowadzą w stronę społeczeństwa medialnego, którymi łatwo manipulować. Ze szkół będą wychodzić idealni konsumenci, którzy przyjmą bezkrytycznie każdą marność - mówi nam Wiesław Kosakowski, dyrektor LO im. Marynarki Wojennej w Gdyni.

Jego zdaniem, MEN zmniejsza ofertę edukacyjną szkół. I odchodzi od idei Liceum Ogólnokształcącego.

- Nie chcę, by szkoła zmieniła się w kurs przygotowawczy do matury. Zlepienie pewnych przedmiotów na siłę, jedna godzina w pierwszej klasie. To może od razu dajmy sobie spokój, niech uczniowie wybierają przedmioty do matury i uczą się tylko ich, po co udawać - ocenia dyrektor. - Jeśli szkoły mają być prawdziwymi liceami ogólnokształcącymi, przez wielkie L i wielkie O, to nie można tak ograniczać nauczania.

Zgadza się z tym profesor Wojciech Roszkowski, historyk z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Oznacza to praktycznie likwidację liceów ogólnokształcących. Jest to też oszustwo informacyjne wobec społeczeństwa - ocenia profesor.

Podstawy trzeba znać

- Jak ktoś ma kojarzyć fakty, jeśli ich nie pozna? - pyta retorycznie historyk. - Taka specjalizacja szkoły średniej to małpowanie szkół zachodnich. Jestem przeciwko takiemu procesowi - oświadcza stanowczo prof. Roszkowski.

- Nie należę do zwolenników nauki pamięciowej, ale potem przychodzą do mnie studenci i nie wiedzą co się stało w 1945 roku - mówi profesor. - Może sposób nauczania jest zły, ale zakres przedmiotu nie. Trzeba uczyć się dat, a nie cyfr, wtedy jest łatwiej i korzystniej - sugeruje Wojciech Roszkowski.

Historyk podkreśla, że tak jak humanista musi znać minimum matematyki i fizyki, tak uczeń ścisły musi poznać podstawy historii. Bynajmniej nie ze względu na patriotyzm. - Człowiek po LO musi wiedzieć, że był Gomułka, że był Stalin, że była transformacja i inne rzeczy. Jeśli tego nie wie, to nie jest w pełni obywatelem. Idzie potem głosować i robi to nie do końca świadomie - wyjaśnia wykładowca UW.

Ze słusznością tego argumentu trudno się nie zgodzić, ale jest jeszcze druga strona: uczniowie.

Nie wiedzą, bo nie mają czasu

Już od paru lat narzeka się na to, że program liceum w 3 lata jest przeładowany. Profile humanistyczne wcale nie mają okrojonej biologii czy chemii, a przyrodnicze muszą znać historię całkiem szczegółowo. Muszą przygotowywać się do matury, więc na przedmioty obowiązkowe nie mają już czasu. Zakuwają je więc i potem ich wiedza - wyryta w pamięci na sprawdziany - po prostu się ulatnia. Na dodatek na wszystko zawsze jest za mało czasu, trzeba lecieć z programem.

Nie da się ukryć, że jeśli ktoś chce mieć w miarę dobre oceny ze wszystkich przedmiotów i dobrze zdać maturę, to życie towarzyskie i przyjemności musi prawie całkiem odłożyć na bok. A ponieważ wyścigu szczurów zaczyna się coraz wcześniej i jest coraz ostrzejszy, to uczniowie zamieniają się w roboty z nosem w książkach lub po prostu ściągają. I jakoś przez te trzy lata przechodzą przez przedmioty, które ich interesują.

Przy czym Wiesław Kosakowski, który zarządza jednym z najlepszych liceów w Polsce, podkreśla, że mało kto w wieku 17 lat na sto procent wie kim chce być potem. - Wybieranie specjalności, będąc tak młodym, to głupota. Tylko wybitne jednostki wiedzą wcześnie, co chcą robić w życiu - ocenia dyrektor III LO. Przypomina się tu cytat z "Dnia świra", kiedy główny bohater mówi: "Co za ponury absurd... Żeby o życiu decydować za młodu, kiedy jest się kretynem".

Szkoły przeskoczą reformę?

- Będziemy próbować, w miarę możliwości finansowych, wraz z rodzicami organizować dodatkowe zajęcia. Tak, by oferta edukacyjna się nie zmniejszyła - deklaruje Kosakowski. - Reforma jest obowiązkowa, ale to nie znaczy, że musimy się na nią godzić.

Według dyrektora III LO, reforma ta niesie za sobą jeszcze jedno niebezpieczeństwo. Uczniowie będą wybierać tylko trzy podstawowe przedmioty na maturze i iść na jakiekolwiek studia, byle łatwiej. Nie będą mieli szansy poznać różnych dziedzin nauki i zbadać, co ich naprawdę interesuje. Wszak młodzi ludzie potrafią zmieniać zdanie na pół roku przed maturą i totalnie przewartościowywać swoje pasje.

Swoje oburzenie wobec zmian wyrazili już protestujący z Krakowa. Również inni dyrektorzy, z którymi rozmawialiśmy, zgadzają się ze stanowiskiem Kosakowskiego. Co ciekawe, oburzenie wzbudza głównie ograniczenie historii. Zaś stworzenie zlepka nazwanego "Przyroda" aż tak nie bulwersuje.

Uczniów o zdanie nikt nie pyta
Jego opinię potwierdzają inni dyrektorzy szkół, z którymi rozmawialiśmy. Tych znajdujących się wyżej i niżej w rankingach. Podobnie podzieleni są uczniowie. Jedni twierdzą, że będzie łatwiej. Inni, że to prowadzenie do głupich absolwentów i że uczenie się im nie przeszkadza, bo i tak na swój sukces trzeba ciężko pracować. Wątpliwe jednak, by władze w ogóle spytały

Zarzuty wobec MEN, że reforma to ogłupianie społeczeństwa, to ciężki kaliber. Obie strony mają pewną słuszność ze swoimi argumentami. Dorośli często stwierdzają krótko, że skoro oni dali radę się wszystkiego uczyć, to ich dzieci też mogą. Tylko czemu nie ułatwić im życia? Z drugiej zaś strony - czy ułatwienie nie oznacza ogłupienia?

Pozostawiamy głos Czytelnikom.

źródło: natemat.pl

_________________
Bossowie związków zawodowych, zarządy i rady nadzorcze spółek PKP to partacze, nieudacznicy, ludzie niekompetentni! Jest to banda kretynów, idiotów i darmozjadów pierdzących w stołki, którym los PKP zwisa i powiewa!
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora

fiaa Płeć:Mężczyzna
Użytkownik


Dołączył: 25 Lut 2009
Skąd: Powodowo

PostWysłany: 21-03-2012, 20:18    Odpowiedz z cytatem

Dla fejsbukowców. Wspierajmy protest. Ratujmy polską szkołę.
https://www.facebook.com/groups/202400969864147/
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Sunny Płeć:Kobieta
Użytkownik


Dołączyła: 30 Kwi 2007
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 22-03-2012, 18:43    Odpowiedz z cytatem

Walka o edukację

Działania obecnych władz z grubsza można podzielić na dwie kategorie. Pierwsza to projekty, w których – choć budzą naturalny sprzeciw opozycji i kontrowersje polityczne – można doszukiwać się racjonalnego jądra.

Przykłady to liberalizacja zawodów według Gowina i reforma emerytalna. Natomiast do drugiej, niestety znacznie liczniejszej, należą pomysły, których po prostu nie sposób zrozumieć bez przyjęcia hipotezy rozważanej w naszej redakcyjnej debacie o zdradzie. To np. budowa pomnika sowieckim najeźdźcom z 1920 r. (w formie bagnetów wymierzonych w Warszawę!), obrona monumentu ku czci Armii Czerwonej (tzw. czterech śpiących) w stolicy i radykalne ograniczenie nauczania historii.

Co ciekawe, druga kategoria dotyczy głównie „nadbudowy” – tradycji i tożsamości narodowej oraz wartości i idei związanych z samym sednem polskości. O ile w pierwszej można się dopatrywać ekonomicznej racjonalności, o tyle w drugiej chodzi głównie o przedsięwzięcia symboliczne – co nie oznacza, że mniej ważne. Przeciwnie, godzą one przecież w najgłębsze fundamenty, na których opiera się nasza wspólnota narodowa.

Wszak bez wspólnej historii przestajemy mieć ze sobą wiele wspólnego poza miejscem zamieszkania między Odrą a Bugiem. Więcej nas wtedy dzieli niż łączy, choćby rozbieżne interesy różnych grup. Stajemy się jeszcze łatwiejsi niż obecnie do rozgrywania przez ościenne mocarstwa.

Bez wspólnej pamięci jesteśmy też bezsilni wobec manipulacji władzy. Można nam wtedy łatwo wmówić, że „Bolek” jest niezłomnym bohaterem, a inny donosiciel, „Znak”, zwany mózgiem rządu, ma nie tylko prawo zabierania głosu w publicznej debacie z pozycji autorytetu, ale i decydowania o sprawach wagi państwowej.

W okresie PRL, gdy zakłamywano, ale nie likwidowano historii w szkołach, Bogdan Cywiński napisał niewielką, ale ważną książkę pt. „Zatruta humanistyka”, w której celnie wypunktował najgroźniejsze kłamstwa i manipulacje w programach historii i języka polskiego. Była ona jedną z najczęściej przedrukowywanych pozycji opublikowanych poza cenzurą, szczególnie popularną w zakładach pracy w okresie Solidarności. Cywiński był też inicjatorem słynnej głodówki opozycjonistów na rzecz uwolnienia aresztowanych robotników w 1977 r.

Dziś wydaje się, jakby historia zatoczyła koło: po ten sam drastyczny środek protestu musieli sięgnąć krakowscy działacze opozycji z okresu stanu wojennego, wśród nich Grzegorz Surdy – więzień polityczny z najdłuższym wyrokiem w Małopolsce. Domagają się odwołania rządowego rozporządzenia zmieniającego podstawy programowe w szkołach. Zmniejsza ono znacznie zakres nauki historii i usuwa religię z ramowego programu nauczania, otwierając furtkę do całkowitego wyrugowania jej ze szkół.

Głodówka to ostateczność, ale w tym wypadku rzeczywiście nie było innego wyjścia. Rząd lekceważy bowiem trwające od dwóch lat protesty, podobnie jak ignoruje obecne masowe demonstracje w obronie wolności słowa. Zatem tylko zastosowanie tak drastycznego środka stwarza szansę na zmuszenie go do wycofania skandalicznej decyzji, która sprawi, że młodzi Polacy nie będą rozumieli, czym był PRL, stan wojenny, ani dlaczego członkowie opozycji musieli głodować w 1977 r.

źródło: niezalezna.pl

_________________
"Kobiety kochają zwyciężonych, ale zdradzają ich ze zwycięzcami." - T. Williams
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Renia Płeć:Kobieta
Użytkownik


Dołączyła: 01 Wrz 2006
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 22-03-2012, 19:11    Odpowiedz z cytatem

Jan Pospieszalski – „Bliżej” – koniec edukacji w szkole?

Od co najmniej trzech lat toczy się w Polsce debata na temat nowej podstawy programowej realizowanej w ramach reformy oświaty. Mimo wielu apeli naukowców i publicystów Ministerstwo zdecydowało się wdrożyć nową podstawę programową od 1 września tego roku. Mimo apeli kierowanych wprost do prezydenta i premiera (obaj z wykształcenia historycy) ze 150 do 60 godzin zredukowana została historia w szkołach licealnych. Ograniczenia liczby godzin lekcyjnych, dotyczą też innych przedmiotów humanistycznych, a także ścisłych.

Profesor pedagogiki Aleksander Nalaskowski oskarża kolejne ekipy rządzących o doprowadzenie do upadku polskiej szkoły. Jak wskazuje "za rządów prezydenta-historyka i premiera-historyka, szkolna historia kona ku uciesze tych, którzy nie znoszą wkuwania dat i już nie mogą ścierpieć gadania o kuternodze Sowińskim".

Tymczasem dziś resort Edukacji Narodowej na swojej stronie internetowej zapewnia: "We wrześniu w 2012 roku zacznie obowiązywać w liceach ogólnokształcących nowa podstawa programowa, która będzie polegała na złączeniu programowym gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych. Uczeń będzie uczyć się historii gruntowniej, w sposób bardziej pogłębiony." Czy rzeczywiście gruntowniej można nauczyć historii na poziomie ponadlicealnym w 60 godzin?

Emisja programu: 22.03.2012, godz. 22:30, TVP INFO

W programie udział wezmą:

Ewa Żmuda-Trzebiatowska - Sejmowa Komisja Edukacji Narodowej, PO
Karolina Elbanowska - Stowarzyszenie „Rzecznik Praw Rodziców”

źródło: Nowy Ekran

_________________
Ze złem nie powinno się w żaden sposób koligacić, ale omijać je szerokim łukiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Galanonim Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 16 Lis 2005
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 22-03-2012, 19:43    Odpowiedz z cytatem

Jan Pietrzak w swoim felietonie mówi m.in. o likwidacji lekcji historii w szkołach.


_________________
Nie patrz w przeszłość, bo przyszłość Cię znienawidzi...
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Renia Płeć:Kobieta
Użytkownik


Dołączyła: 01 Wrz 2006
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 24-03-2012, 13:10    Odpowiedz z cytatem

Homeschooling

Dziecko powinno wszystkiego nauczyć się w domu - jeśli rodzice są biedni, głupi, albo ich nie ma, to lepiej by dziecko uczyło się samo – na ulicy, czy w lesie! Ministerstwo jest w tych sprawach nie tylko całkowicie zbędne, ale wręcz szkodliwe!

Ostatnio coraz bardziej popularny staje się "homeschooling", czyli nauczanie w domu - nauka poza szkołą publiczną. W Niemczech to nie jest akceptowalne, co oczywiste, bo to państwo wywodzi się z totalitarnych tradycji Prus, czyli z cywilizacji bizantyjskiej. W USA czy w Polsce ta forma nauki jest tolerowana póki jest marginalna - gdy się to zacznie rozwijać i rozrastać, to zostanie zakazane, albo tak uregulowane, że przestanie mieć sens - bo bizantynizm powoli zaczyna dominować nad cywilizacją łacińską, bo wolność, którą niesie za sobą "homeschooling" jest zagrożeniem dla powszechnej państwowej indoktrynacji zwanej "obowiązkiem szkolnym", czy "publiczną edukacją".

Ja nie jestem przeciwko edukacji, nauce, kształceniu się, poznawaniu świata i ludzi, odkrywaniu praw przyrody i poznawaniu tego, co odkryli nasi przodkowie. Wszelkie zarzuty jakie mam w stosunku do publicznej szkoły, państwowemu obowiązkowi szkolnemu czy powszechnej edukacji polegają na tym, że uważam, że to wszystko szkodzi nauce i poznaniu, szkodzi edukacji, a nie jej służy czy pomaga.

Ludzie w socjalistycznym państwie, takim jak obecna Polska, albo inne kraje europejskie, w których jest obowiązek szkolny, są głupsi, mniej umieją niż by to było w państwie wolnym, w którym można by stosować tysiąc razy więcej technik i sposobów edukacji, w którym każdy mógłby stworzyć szkołę, w którym szkoły by konkurowały ze sobą, w którym edukacja nie byłaby centralnie sterowana, w którym nie byłaby zależna od polityki, od władzy, od biurokracji państwowej, w którym każdy nowy pomysł pedagogiczny mógłby być od razu sprawdzany w praktyce bez konieczności przekonywania tysiąca urzędników - od razu byłby weryfikowany w szkole, za zgodą konkretnych ludzi, konkretnych rodziców, a nie musiał czekać na zgodę jakichś idiotów z kuratorium, którzy żyją w świecie biurokratycznej, socjalistycznej utopi, którzy żyją w nierealnym świecie pieczątek i odgórnych wytycznych.

Współczesna dominująca w praktyce pedagogika jest skostniała tak, jak dawna astronomia, której paradygmatem było to, że planety krążą po orbitach kołowych. Dzisiejsza wiara w to, że obowiązek szkolny jest niezbędny w edukacji, to jest taki sam prymitywizm i głupota, jak wiara w to, że Ziemia jest płaska. Ta prymitywna wiara pedagogiczna ma uwarunkowania polityczne - to polityczny serwilizm i oportunizm pedagogów na państwowej posadzie nie pozwala im dostrzec miliona sposobów uczenia, które są już znane, opisane, odkryte, ale nie są stosowane dlatego, że edukacja jest całkowicie podporządkowana politykom i urzędnikom.

Nauczyciel dzisiaj jest urzędnikiem państwowym, jest biurokratą, jest niewolnikiem wykonującym rozkazy płynące z ministerstwa i kuratoriów, a nie pedagogiem, który powinien być raczej artystą albo filozofem, czy też rzemieślnikiem lub naukowcem.

Socjalizm, komunizm, obowiązek szkolny, powszechne szkolnictwo, centralizm edukacyjny, państwowa edukacja - wszystko to z najbardziej szlachetnego zawodu jakim był kiedyś nauczyciel uczyniło urzędnika, agenta władzy, oficera prowadzącego indoktrynację - szkodnika, który osłabia edukacyjną siłę narodu, który ogłupia, oducza i zniewala.

Dziecko powinno wszystkiego nauczyć się w domu, dziecko powinno być wychowywane i uczone przez rodziców, albo przez wynajętych nauczycieli czy wychowawców, których rodzice znają i do których mają zaufanie. A jeśli rodzice są biedni, głupi, albo ich nie ma, to lepiej by dziecko uczyło się samo – na ulicy, czy w lesie! Ministerstwo jest w tych sprawach nie tylko całkowicie zbędne, ale wręcz szkodliwe!

A jak ktoś nie zrozumiał tego, co napisałem, to tu ma to narysowane:



źródło: Nowy Ekran

_________________
Ze złem nie powinno się w żaden sposób koligacić, ale omijać je szerokim łukiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Pirat Płeć:Mężczyzna
Webmaster


Dołączył: 14 Lis 2005
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 24-03-2012, 16:52    Odpowiedz z cytatem

Państwowa edukacja

Po co Prusy wprowadziły obowiązek szkolny? Fryderyk uzasadniał go tak: "żołnierz, który umie czytać, pisać i rachować jest lepszym żołnierzem".

Co to znaczy, że jest lepszym żołnierzem? To znaczy, że jest bardziej karny, ma wyższe morale i taniej jest go wyszkolić. Czyli dokładniej znaczy to, że karnie słucha i wykonuje rozkazy, nawet na piśmie, nie buntuje się, a w imię ideologii, którą się go indoktrynuje (na piśmie wychodzi taniej) jest gotów zabijać bez strachu nie zważając na zagrożenia, wiara w tą ideologię pozwala mu trwać w najtrudniejszych warunkach. Jest lepszym niewolnikiem.

To uzasadnienie działa do dziś - dzięki powszechnej edukacji państwo łatwiej może ludzi indoktrynować, manipulować nimi i czynić niewolnikami. Ludzie uczeni przymusowo w powszechnej szkole są bardziej posłuszni władzy i łatwiej ulegają socjalistycznym pomysłom ograniczającym ich wolność - dzięki edukacji szkolnej zatwierdzanej przez kuratoria i ministerstwa godzą się na obowiązek ubezpieczeń, zmianę czasu z zimowego na letni i z powrotem, obowiązek zapinania pasów, noszenia kasków, obowiązek posiadania prawa jazdy, patentów żeglarskich i lotniczych, obowiązek zdobywania koncesji, pozwoleń i tysiące innych ograniczeń i na całą bzdurną, rozbudowaną biurokrację. Ludzie wychowani w sposób niezależny od państwa już by się dawno zbuntowali. Powszechna, obowiązkowa, centralnie sterowana edukacja służy utrzymywaniu ludzi w niewolnictwie.

Powszechna edukacja wpaja w ludzi zgodę na system socjalistyczny - na wszelkie jego ograniczenia i zniewolenia. Powszechna edukacja powoduje, że ludzie zamiast dążyć do zmiany głupich przepisów są zdolni tylko je łamać. Takich drobnych buntowników łatwiej jest spacyfikować.

W Polsce ludzie wyjątkowo dużo łamią drobne przepisy nie z powodu jakiegoś naszego charakteru narodowego, ale dlatego, że jest wyjątkowo dużo bzdurnych przepisów. U nas władza przesadza z tresowaniem obywateli, tresuje nas nadmiernie, bo jej filozofia działania wywodzi się filozofii sowieckiej. Ale wszędzie się ludzi tresuje, w całej Europie. Ważnym elementem tej tresury jest stosowanie drobnych, kompletnie nieracjonalnych przepisów - np. zmiany czasu z letniego na zimowy i z powrotem. I tak samo tresuje się dzieci w szkole publicznej. Wszystko po to by wyszkolić do słuchania rozkazów i nie wnikania w ich sens.

To, że dzieci po szkole nic nie umieją, nie ma znaczenia, bo nie do tego służy powszechne szkolnictwo by czegokolwiek sensownego nauczyć - służy do tresury, służy do łamania charakteru, służy do kształtowania mentalności niewolniczej. Taki niewolnik oczywiście jak go nikt nie widzi, to zniszczy i zepsuje, ale się nie zbuntuje, zniszczy tylko cichcem, a otwarcie będzie popierał, zgadzał się i głosował na socjalistyczne partie.

Na takich niewolników potulnie wykonujących rozkazy wychowuje się nie tylko uczniów, ale też tak samo kształceni są ich nauczyciele - mają słuchać rozkazów i wytycznych płynących od władzy.

źródło: Nowy Ekran

_________________
Tylko człowiek wolny się buntuje,
niewolnicy są posłuszni.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 4 z 97 Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 95, 96, 97  Następny
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © phpBB Group. Copyright © 2005-2024 infokolej.pl