Wysłany: 07-09-2010, 12:55 Przetarg na przewozy kolejowe na 10 lat w woj Kuj-Pom
Kujawsko-pomorskie: Otwarcie ofert w przetargu na przewozy przez 10 lat
Dziś o 9:30 odbyło się otwarcie ofert przewoźników w pięciopakietowym przetargu na przewozy w województwie kujawsko-pomorskim. Na cztery pakiety był tylko jeden oferent - Przewozy Regionalne.
fot. Kolejowa Agencja Fotograficzna fot. Kolejowa Agencja Fotograficzna
Przewozy Regionalne były jedynym oferentem w pakietach: B (pakiet toruński), C (pakiet bydgoski), D (pakiet inowrocławski), E (pakiet BiT City). Pakiet A (Pakiet spalinowy), chcą obsługiwać dwie firmy - oprócz Przewozów Regionalnych jest to spółka Arriva.
Obecnie Urząd Marszałkowski rozpatruje nadesłane oferty. Głównym kryterium jest cena. Umowy od 12 grudnia tego roku, na pakiety A,B,C i D przez dziesięć lat, a na pakiet E - przez 5 lat.
11 sierpnia Przewozy Regionalne przesłały do Krajowej Izby Odwoławczej odwołanie w sprawie specyfikacji istotnych warunków zamówienia w postępowaniu przetargowym. Przedstawiciel przewoźnika poinformował nas dziś, że nie przyniosły one skutku.
Szkoda, bo Arriva mogła dać np. 22-25 zl. Moze by wtedy bylo ich stac na zachodnioeuropejskie szynobusy ;>
gryff -Usunięty- Gość
Wysłany: 07-09-2010, 19:20
Powiem szczerze jestem rozczarowany ofertą przetargową Arriy ,myślałem że powalczy w innych pakietach a tu tylko pakiet spalinowy ,ale najciekawsza jest cena jest taka niska że szok ,ja myślę że PR-y celowo dały tak wysoką cenę na ten pakiet ,żeby wyjść z twarzą i pokazać że walczyły o wszystko ,a wiadomo że na ten pakiet wogóle nie były przygotowane. Tak czy inaczej Arriva zawiodła mnie bardzo
Szok. Kolejowi przewoźnicy chcą rekordowo dużo pieniędzy. Czy nas na to stać?
Tylko dwie firmy Przewozy Regionalne i Arriva chcą obsługiwać linie kolejowe w regionie. Sprawdź co oferują?
Było o co walczyć, bo przewoźnicy będą mogli wozić pasażerów przez najbliższe 10 lat, wyjątkiem jest trasa między Bydgoszczą a Toruniem, na którą przewoźnik podpiszę umowę na pięć lat. Dłuższe niż zwykle umowy miały zachęcić innych przewoźników w tym m.in. trójmiejską Szybką Kolej Miejską czy Koleje Mazowieckie do walki o nasz rynek. Zgłosiło się jednak tylko dwóch przewoźników znanych już pasażerom w regionie.
- Oferty obu przewoźników są średnio trzy razy wyższe niż te, za które wykonują połączenia pasażerskie obecnie - mówi Przemysław Mazur, naczelnik wydziału Kolejnictwa i Energetyki w Urzędzie Marszałkowskim w Toruniu.
Cały przetarg podzielono na pięć pakietów.
Pakiet "A" obejmujący niezelektryfikowane linie, pakiet "B" obejmujący linie we wschodniej części regionu, czyli tzw. pakiet toruński, pakiet "C" obejmujący linie w północno-zachodniej części regionu,czyli pakiet bydgoski oraz pakiet "D" obejmujący linie w południowo-zachodniej części regionu, czyli. pakiet inowrocławski. Ostatni pakiet "E" zakłada powierzenie przewoźnikowi obsługi pasażerskiej na trasie BiT City, Bydgoszcz - Toruń.
Konkurują tylko na liniach spalinowych
To właśnie na pakiet "A" oferty złożyły zarówno Arriva jak i Przewozy Regionalne. W pozostałych czterech pakietach jedyne ofert przedstawiły Przewozy Regionalne i to one dyktują cenę.
Na trasach spalinowych Arriva proponuje stawkę dopłat do każdego przejechanego kilometra na poziomie 17,99 zł. Do tej pory było to 12,93 zł. Arriva deklaruje zakup czterech nowych pojazdów spalinowych w ciągu dwóch lat i prawie idealną punktualność (91,17 proc.).
To właśnie wysokość dopłat, stopień deklarowanej punktualności i liczba zakupionego taboru brane są pod uwagę przy udzielaniu zamówienia. Za jazdę po tych samych trasach Przewozy Regionalne chcą dwukrotnie więcej, bo aż 35,48 zł. Deklarują zakup pięciu pojazdów i punktualność na poziomie 90 proc, ta ostatnia jest deklarowana na tym samym poziomie przez Przewozy Regionalne we wszystkich pakietach.
Jeśli przetarg dojdzie do skutku, to wygrana Arrivy w tym wypadku wydaje się pewna.
Za obsługę trasy BiTCity Przewozy Regionalne chcą 18,89 zł. Na tej trasie nie deklarują zakupu nowego taboru, bo ten w tym wypadku będzie on kupiony przez Urząd Marszałkowski za unijne fundusze.
Ile chcą za każdy kilometr na szynach?
W pakiecie toruńskim Przewozy regionalne proponują stawkę 33,63 zł oraz zakup dwóch sztuk nowego taboru, w pakiecie bydgoskim dopłaty na poziomie 37,82 zł i zakup jednego pojazdu na szynach, a w pakiecie inowrocławskim 36,49 zł za każdy kilometr oraz kupno jednego pojazdu.
Dla porównania, do tej pory Przewozy Regionalne świadczyły swoje usługi na liniach zelektryfikowanych za kwotę dopłaty wynoszącą 10,82 zł.
- Gdybyśmy zaakceptowali te propozycje, to do kolei w przyszłym roku musielibyśmy dołożyć zamiast planowanych 62 mln zł aż 156 - dodaje Przemysław Mazur. - Teraz będziemy analizować dokumentację pod kątem formalnej zgodności. Ostateczną decyzję w sprawie przetargu podejmie zarząd województwa.
Niewykluczone, że przetarg zostanie unieważniony, bo propozycje przewoźników znacznie przewyższają założenia Urzędu Marszałkowskiego. Być może przy kolejnej próbie znajdą się inni oferenci, a zaproponowane stawki dopłat okażą się niższe.
Ewentualny przetarg musi być rozstrzygnięty do połowy grudnia tego roku, bo wtedy nowe zmiany mają wejść w życie.
Te pociągi dalej nie jadą. Bo PR chcą za dużo kasy
Tysiące mieszkańców może nie mieć czym dojechać do szkół i pracy. Marszałek województwa kończy współpracę z kolejowymi Przewozami Regionalnymi, które za swoje usługi chcą ponad trzy razy więcej pieniędzy niż do tej pory.
Kiedy we wtorek w Urzędzie Marszałkowskim otwarto koperty z ofertami przewoźników zainteresowanych wożeniem pasażerów pociągami w naszym regionie przez najbliższych 10 lat, urzędnicy wpadli w osłupienie. Oferty w przetargu na obsługę linii zelektryfikowanych np. z Bydgoszczy do Inowrocławia, Nakła czy Laskowic Pomorskich, zgłosiła tylko jedna firma - Przewozy Regionalne. Przewoźnik w zależności od trasy zażądał od samorządu wojewódzkiego dopłaty za każdy przejechany kilometr od 33,63 zł, do 37,82 zł. Jedynie w przypadku trasy Bydgoszcz-Toruń oczekiwania są mniejsze i wyniosły 18,89 zł. Te dopłaty to różnica pomiędzy wpływami z biletów a kosztem uruchomienia składów.
- Dla porównania dzisiaj PR-y otrzymują 10,82 zł dopłaty, a w przypadku linii BiT City 6,5 zł - informuje Przemysław Mazur z departamentu infrastruktury Urzędu Marszałkowskiego. - Dlatego oczekiwania przewoźnika są bardzo zaskakujące.
To, że żądania PR-ów nijak przystają do rzeczywistości, widać w pakiecie zamówienia na linie niezelektryfikowane np. z Bydgoszczy do Tucholi. Tutaj samorządowe Przewozy Regionalne walczą o zamówienie z prywatną Arrivą. Prywatny przewoźnik chce dopłaty 17,99 zł, a PR-y aż 35,48 zł.
Gdyby przyjąć oczekiwania przewoźników, to rocznie do kursowania pociągów województwo dokładałoby co najmniej 156 mln zł, podczas gdy obecnie przeznacza na ten cel prawie 100 mln zł mniej.
- Jestem zawiedziony ofertą Przewozów - komentuje marszałek Piotr Całbecki, który jest jednym z 16 udziałowców tej spółki. - Mamy dzisiaj dwa wyjścia. Albo zgodzimy się na ten dyktat i zlikwidujemy na całe lata połączenia na wielu liniach, albo unieważnimy przetarg i będziemy szukać nowych rozwiązań. Nie stać nas na płacenie tak astronomicznych sum.
Całbecki podkreśla, że do tej pory był orędownikiem utrzymywania przez samorządy dużej spółki o zasięgu ogólnokrajowym. Ale po złożonej ofercie zmienia zdanie i przychyla się do opinii niektórych marszałków, którzy przekonywali, że likwidacja molocha będzie korzystniejszym rozwiązaniem.
- Wydaje się, że powinniśmy zrezygnować z Przewozów Regionalnych i może rozpocząć starania o powołanie własnego, wojewódzkiego przewoźnika - wyjaśnia Całbecki. - Żadna decyzja jeszcze nie zapadała, ale w dzisiejszej sytuacji nie widzę możliwości dalszej współpracy z tą firmą. Jako pierwsze województwo wprowadziliśmy prywatną firmę na tory i jako pierwsze poradzimy sobie też z dyktatem PR - zapowiada.
Kłopot w tym, że do grudnia trudno będzie znaleźć inną spółkę, która przewiezie pasażerów. A założenie własnej firmy to również wielomiesięczny proces. Czy zatem 12 grudnia, kiedy wejdzie w życie nowy rozkład jazdy, tysiące mieszkańców regionu będzie pozbawionych możliwości dojazdu do pracy i do szkoły?
Całbecki nie ukrywa, że przez jakiś czas podróżni mogą mieć taki problem.
- Mieszkańcy korzystający z linii, na których kursują pociągi spalinowe, mogą być spokojni, bo oferta Arrivy jest do zaakceptowania. Na resztę ogłosimy nowy przetarg. Być może prywatnej firmie uda się pozyskać dodatkowy tabor spalinowy, który mógłby być wykorzystany na liniach elektrycznych już w grudniu. A na pozostałych trasach przez jakiś czas funkcjonować będzie komunikacja zastępcza - prognozuje marszałek.
Przewozy Regionalne nie chcą odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób skalkulowały swoją ofertę.
- Nie będziemy jej komentować. Cierpliwie czekamy na wyniki przetargu - odpowiada Michał Lipiński z biura prasowego firmy.
Zdaniem Adriana Furgalskiego, dyrektora Zespołu Doradców Gospodarczych "TOR" przyczyn tak gigantycznych oczekiwań jest co najmniej kilka. Jego zdaniem spółka zabezpiecza się na przyszłość, bo kontrakt ma być podpisany na 10 lat i trudno w tym czasie przewidzieć, jak wzrosną ceny energii i dostępu do kolejowej infrastruktury. Furgalski przekonuje, że bez winy nie zostaje też sam urząd.
- Przewozy Regionalne słusznie przewidziały, że nie będą miały konkurenta na większą część zamówienia i mogły podyktować takie ceny. Niestety ten przetarg był ogłoszony za późno. Gdyby przewoźnicy mieli przynajmniej rok na przygotowanie się do świadczenia usług, to byłaby szansa, że do przetargu stanęłyby inne, nieobecne jeszcze na tym rynku firmy. A tak nie ma czasu na zdobycie wszystkich pozwoleń, licencji czy kupno taboru - wyjaśnia.
Z szacunkowych wyliczeń wynika, że rocznie z usług kolei w naszym regionie korzysta 7,2 mln pasażerów, z czego 4,8 mln na liniach zelektryfikowanych, a 2,4 mln na niezelektryfikowanych.
źródło: Gazeta Wyborcza
gryff -Usunięty- Gość
Wysłany: 08-09-2010, 17:08
Mam nadzieję że UM będzie konsekwentny i unieważni przetarg za wyjątkiem pakietu A który jak rozumiem jest do zaakceptowania .Marszałek Całbecki to konkretny facet Koniec dyktatu PR ,jeśli przetarg będzie unieważniony to PR-y odkryły swoje karty i w ponownym przetargu zapewne nie wygrają we wszystkich pakietach pod drutem ,moim zdaniem gdyby Całbecki Przegonił PR-y nawet kosztem czsowych kłopotów komunikacyjnych to naprawdę warto,Szkoda że Arriva okazała się nieprzygotowana na pakiety pod drutem bo zapewne wygrałaby cały przetarg .Stawki PR są naprawdę kosmiczne
Mnie świta jeszcze jedna myśl.
1. Ewidentnie teraz PR stosuje dumping, co było argumentem w odwołaniu Arrivy. Można do tego tematu jeszcze wrócić.
2. Albo jeżeli wariant 1 nie jest prawdą, to można zażądać przedstawienia argumentów uzasadniających ponaddwukrotny wzrost kosztów. To też może nie być takie proste w przypadku PR, bo ani nie nastąpiły drastyczne wzrosty cen paliwa, taboru czy pensji pracowników, a zatem skąd? Wychodzi jak nic dumping i sprawa dla prokuratury za działanie na niekorzyść urzędów marszałkowskich, a w tym i Kujawsko-pomorskiego.
Czyli powstaje miejsce na popisy prawników.
To jest chore... choc oczywiscie jest to taktyka monopolisty... wpierw kosmiczna propozycja, potem negocjacje i zbijanie a na koniec zostanie stawka ktora i tak zadowoli monopoliste a w przekonananiu urzedu bedzie "ciezko wywalczona" wiec jakos do przelkniecia. I wszyscy prawie zadowoleni. A i nie ma sie co ludzic ze sie znajdzie inne rozwiazanie bo nikt nie dysponuje elektrycznym taborem oprocz pr... wiec dogadac sie i tak bedzie trzeba... bo niby co? wprowadzi sie kka? to ludzie zjedza marszalka... a na pewno nie bedzie ryzykowal bo i ani alternatywy ani planu rezerwowego nie ma... za malo czasu.
Zastanawiam się skąd marszałek woj Kujawsko-Pomorskiego weżmie przewozników dysponujących tak ok 200 wolnymi autobusami by obsłużyć przewozy zastępcze na liniach obsługiwanych przez PR.Inna sprawa,że taka KKA utrzymałaby się już raczej na stałe.Do tego jeszcze pozostaje kwestia przesiadek na stacjach granicznych,bo rozumiem,że "marszałkowskie KKA" kursowałoby tylko do np Twardej Góry,a nie do Gdańska tak jak obecne pociągi PR
Koniec dyktatu PR ,jeśli przetarg będzie unieważniony to PR-y odkryły swoje karty i w ponownym przetargu zapewne nie wygrają we wszystkich pakietach pod drutem
Jasne, już widzę tłum przewoźników który zgłasza się do drugiego przetargu...
gryff napisał/a:
Szkoda że Arriva okazała się nieprzygotowana na pakiety pod drutem bo zapewne wygrałaby cały przetarg
To jak już urząd marszałkowski okazał się całkowicie nieprzygotowany. Najpierw ogłosili przetarg spóźniony o przynajmniej 1,5 roku, w którym domagali się inwestycji w tabor, a teraz budzą się z ręką w nocniku.
gryff napisał/a:
Stawki PR są naprawdę kosmiczne
Być może są one zwyczajnie odzwierciedleniem realnych kosztów, jakie PRy będą musiały ponieść inwestując w nowy tabor?
Od siebie:
Dlaczego mnie nie dziwi taki wynik? Przecież to było do przewidzenia, za to jedynie wyszła krótkowzroczność zachłyśniętych sukcesem sprzed 3 lat urzędników marszałka. Niestety wymagając od przewoźnika nowego taboru trzeba się liczyć z większymi kosztami. Licząc zaś na nowych operatorów należy uwzględnić czas niezbędny na organizację nie tylko zaplecza technicznego, ale i uzyskania stosownych dokumentów.
Urzędnikom i marszałkowi gratuluję FANTAZJI
_________________ Marek „Velka Blamaż” Łapiński i jego „Trzebniccy professionals” (...) pokazali co potrafią.
(c) Patryk Wild
Virakocha -Usunięty- Gość
Wysłany: 08-09-2010, 21:19
Na linię Toruń Wschodni- Nasielsk w całości mogą wejść z niższą ceną KM jeśli żądania Arrivy będą zbyt wysokie
Martwi mnie tylko status quo na 131-nadal finansowanie tylko jednej pary Babiak-Inowrocław
Tysiące mieszkańców może nie mieć czym dojechać do szkół i pracy. Marszałek województwa kończy współpracę z kolejowymi Przewozami Regionalnymi, które za swoje usługi chcą ponad trzy razy więcej pieniędzy niż do tej pory.
Kiedy we wtorek w Urzędzie Marszałkowskim otwarto koperty z ofertami przewoźników zainteresowanych wożeniem pasażerów pociągami w naszym regionie przez najbliższych 10 lat, urzędnicy wpadli w osłupienie.
Oferty w przetargu na obsługę linii zelektryfikowanych np. z Bydgoszczy do Inowrocławia, Nakła czy Laskowic Pomorskich, zgłosiła tylko jedna firma - Przewozy Regionalne.
Przewoźnik w zależności od trasy zażądał od samorządu wojewódzkiego dopłaty za każdy przejechany kilometr od 33,63 zł, do 37,82 zł. Jedynie w przypadku trasy Bydgoszcz-Toruń oczekiwania są mniejsze i wyniosły 18,89 zł. Te dopłaty to różnica pomiędzy wpływami z biletów a kosztem uruchomienia składów.
- Dla porównania dzisiaj PR-y otrzymują 10,82 zł dopłaty, a w przypadku linii BiT City 6,5 zł - informuje Przemysław Mazur z departamentu infrastruktury Urzędu Marszałkowskiego. - Dlatego oczekiwania przewoźnika są bardzo zaskakujące.
To, że żądania PR-ów nijak przystają do rzeczywistości, widać w pakiecie zamówienia na linie niezelektryfikowane np. z Bydgoszczy do Tucholi. Tutaj samorządowe Przewozy Regionalne walczą o zamówienie z prywatną Arrivą. Prywatny przewoźnik chce dopłaty 17,99 zł, a PR-y aż 35,48 zł.
Gdyby przyjąć oczekiwania przewoźników, to rocznie do kursowania pociągów województwo dokładałoby co najmniej 156 mln zł, podczas gdy obecnie przeznacza na ten cel prawie 100 mln zł mniej.
- Jestem zawiedziony ofertą Przewozów - komentuje marszałek Piotr Całbecki, który jest jednym z 16 udziałowców tej spółki. - Mamy dzisiaj dwa wyjścia. Albo zgodzimy się na ten dyktat i zlikwidujemy na całe lata połączenia na wielu liniach, albo unieważnimy przetarg i będziemy szukać nowych rozwiązań. Nie stać nas na płacenie tak astronomicznych sum.
Całbecki podkreśla, że do tej pory był orędownikiem utrzymywania przez samorządy dużej spółki o zasięgu ogólnokrajowym. Ale po złożonej ofercie zmienia zdanie i przychyla się do opinii niektórych marszałków, którzy przekonywali, że likwidacja molocha będzie korzystniejszym rozwiązaniem.
- Wydaje się, że powinniśmy zrezygnować z Przewozów Regionalnych i może rozpocząć starania o powołanie własnego, wojewódzkiego przewoźnika - wyjaśnia Całbecki. - Żadna decyzja jeszcze nie zapadała, ale w dzisiejszej sytuacji nie widzę możliwości dalszej współpracy z tą firmą. Jako pierwsze województwo wprowadziliśmy prywatną firmę na tory i jako pierwsze poradzimy sobie też z dyktatem PR - zapowiada.
Kłopot w tym, że do grudnia trudno będzie znaleźć inną spółkę, która przewiezie pasażerów. A założenie własnej firmy to również wielomiesięczny proces. Czy zatem 12 grudnia, kiedy wejdzie w życie nowy rozkład jazdy, tysiące mieszkańców regionu będzie pozbawionych możliwości dojazdu do pracy i do szkoły?
Całbecki nie ukrywa, że przez jakiś czas podróżni mogą mieć taki problem.
- Mieszkańcy korzystający z linii, na których kursują pociągi spalinowe, mogą być spokojni, bo oferta Arrivy jest do zaakceptowania. Na resztę ogłosimy nowy przetarg. Być może prywatnej firmie uda się pozyskać dodatkowy tabor spalinowy, który mógłby być wykorzystany na liniach elektrycznych już w grudniu. A na pozostałych trasach przez jakiś czas funkcjonować będzie komunikacja zastępcza - prognozuje marszałek.
Przewozy Regionalne nie chcą odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób skalkulowały swoją ofertę.
- Nie będziemy jej komentować. Cierpliwie czekamy na wyniki przetargu - odpowiada Michał Lipiński z biura prasowego firmy.
Zdaniem Adriana Furgalskiego, dyrektora Zespołu Doradców Gospodarczych "TOR" przyczyn tak gigantycznych oczekiwań jest co najmniej kilka.
Jego zdaniem spółka zabezpiecza się na przyszłość, bo kontrakt ma być podpisany na 10 lat i trudno w tym czasie przewidzieć, jak wzrosną ceny energii i dostępu do kolejowej infrastruktury. Furgalski przekonuje, że bez winy nie zostaje też sam urząd.
- Przewozy Regionalne słusznie przewidziały, że nie będą miały konkurenta na większą część zamówienia i mogły podyktować takie ceny. Niestety ten przetarg był ogłoszony za późno. Gdyby przewoźnicy mieli przynajmniej rok na przygotowanie się do świadczenia usług, to byłaby szansa, że do przetargu stanęłyby inne, nieobecne jeszcze na tym rynku firmy. A tak nie ma czasu na zdobycie wszystkich pozwoleń, licencji czy kupno taboru - wyjaśnia.
Z szacunkowych wyliczeń wynika, że rocznie z usług kolei w naszym regionie korzysta 7,2 mln pasażerów, z czego 4,8 mln na liniach zelektryfikowanych, a 2,4 mln na niezelektryfikowanych.
Jak się dobrze ułoży obiegi , to taboru starczy . Pokazały to PR-y na śląsku gdzie znacznie zwiększono wykorzystanie taboru .
Trzeba jedynie unikać krótkich relacji .
Poza tym skoro jednostka może stać np 5-6 godzin , to dlaczego nie mogłaby jechać i zarabiać na siebie .
Poza tym tabor mogliby przejąć od PR-ów w kujawsko pomorskim (województwo wykupuje i przekazuje na dzierżawę )
Wszystko dałoby się zrobić , trzeba by tylko chcieć .
Ja mam dobre wspomnienia z pracy w KM , na pewno poziom obsługi jest lepszy niż w PR .
Choć muszę przyznać że w PR też się zmienia .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum