Ładowanie strony... proszę czekać!



Jeśli strona nie chce się załadować kliknij Tutaj
 
 
 
 
  FORUM@INFOKOLEJ.PL   INFOKOLEJ.PL   WERSJA MOBILNA   WYSZUKIWARKA   FB.COM/INFOKOLEJ


Poprzedni temat :: Następny temat
Jak znaleźć pracę nie znając języka?
Autor Wiadomość

Pirat Płeć:Mężczyzna
Webmaster


Dołączył: 14 Lis 2005
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 31-07-2011, 14:52   Jak znaleźć pracę nie znając języka? Odpowiedz z cytatem

Jak znaleźć pracę nie znając języka?

Kłamstwem jest, że brak znajomości angielskiego lub niemieckiego uniemożliwia znalezienie dobrze płatnej pracy. To stereotyp szerzony przez korporacje i wymówka szefów HR uderzająca w osoby 40+.

Ten post nie jest pochwałą lenistwa i nie ma zniechęcać do nauki, ale naprawdę nie na każdym stanowisku pracy potrzebna jest znajomość języka obcego. Tego rodzaju obiegowa opinia przynosi więcej złego niż dobrego, wykluczając rzesze specjalistów, osoby o ogromnym doświadczeniu zawodowym, a stawiając w ciemno na gówniarstwo bez polotu umysłowego, którego znajomość langłidża lub szprechanie jest najczęściej jedynym osiągnięciem życiowym i główną kwalifikacją zawodową.

Tzw "Język" jest wygodnym filtrem dla pracowników HR do segregacji CV, wymogiem często irracjonalnym biorąc pod uwagę zadania na wakującym stanowisku pracy i elegancką wymówką dla niekompetentnych szefów działów, którzy chętniej widzieliby u siebie cycatą i zahukaną młódkę niż kutego na cztery nogi i merytorycznie przygotowanego 45-latka, od którego mogliby (jeśliby chcieli) się wiele nauczyć, ale też, który łatwo by ich zdemaskował.

Efekt jest taki, że wraz z zaistniałą modą na zatrudnianie byle gdzie osób o wysokich kwalifikacjach językowych, i traktowanie tego "wodotrysku" jako warunku priorytetowego narasta frustracja tracących pracę osób w średnim wieku, obniża się ich samoocena i zaczyna panować przekonanie, że samo szukanie pracy przy "takiej konkurencji" młodych jest bezcelowe.

To tylko stereotypy.

Mądry pracodawca, niepotrzebujący akurat pracownika do kontaktów ze środowiskami międzynarodowymi, coraz częściej zaczyna zauważać pustkę intelektualną młodych "skoczków' z językiem, ich niewielkie przygotowanie zawodowe, niską motywację oraz traktowanie pracy nie jako miejsca nabywania i realizacji umiejętności zawodowych ale jako trampolinkę do kariery. Tym samym, coraz większym zainteresowaniem zaczynają się cieszyć osoby 40+ , nie mające silnej pozycji na rynku pracy, o dającym się zweryfikować dużym doświadczeniu na danym stanowisku (lub w danym zawodzie) oraz wynikającą z CV wysoką lojalnością w stosunku do poprzednich pracodawców.

Zaczyna wracać zdrowy rozsądek na rynku pracy, tyle, że specjaliści bez języka (nie każdy miał możliwości, nie każdy ma czas i zdolności) jeszcze o tym nie wiedzą. Bo i do zdrowego rozsądku warto się odwołać analizując kwestię powierzania zadań nawet w typowych sytuacjach życiowych. Jeśli zanosimy but do szewca, to guzik nas obchodzi iloma gada językami, rozliczymy go za to czy fleka nam przybił prosto czy krzywo. Gdy szukamy hydraulika do kuchni, stolarza, majstra z ekipą budującego chałupę - patrzymy na ich dotychczasową pracę, doświadczenie i referencje - a gadać sobie może nawet po łemkowsku (minimalny poziom zrozumienia zachowany). Podobnie jest gdy szukamy nauczyciela gry na fortepianie, korepetytora-matematyka do córki maturzystki, ogrodnika, architekta zieleni do ogrodu, a także gdy pracodawca szuka świetnego farmaceuty do apteki, sprzedawcy kredytów konsumpcyjnych, maklera ubezpieczeniowego czy prawnika do kancelarii adwokackiej specjalizującej się w sprawach karnych.

Jest bowiem grupa zawodów, gdzie efektywność jest ich podstawowym akceleratorem, sensem istnienia i głównym sposobem rozliczania. Jeśli farmaceucie język nie jest do niczego potrzebny by świetnie tworzył zamawiane leki lub prowadził aptekę na przedmieściu - to po co tego od niego wymagać? Lepiej zatrudnić Panią 55-letnią, mającą wieloletnie doświadczenie aptekarskie niż młodą siusiumajtkę po studiach, która będzie się musiała teraz 10 lat uczyć tam, gdzie na naukę nie ma ani miejsca ani czasu. Jeśli produkt ubezpieczeniowy lub kredytowy skierowany jest do polskich obywateli to mądry pracodawca zatrudni doświadczonego i obrotnego konsultanta, z wieloletnim doświadczeniem w sprzedaży produktów finansowych, potrafiącego wykazać się określonymi osiągnięciami i pewnym rodzajem obycia - cechami niedostępnymi dla debiutantów zawodowych o dwóch językach obcych, którymi nawet nie będą mieli się gdzie popisać. Podobnie z adwokatem o obyciu sądowym, karnistą znanym na rynku, o wieku 60+ czyli z czasów, gdy jeszcze przy aplikacjach nie wymagano langłydża - każdy z nas woli skutecznego obrońcę bez języka niż niedouczonego ze świetnym językiem.

Tych zawodów oczywiście jest więcej. Wszystko zależy od autentycznych wymogów koniecznych na danym stanowisku pracy, dojrzałości intelektualnej pracodawcy lub pośredników (HR) i umiejętności autoprezentacji specjalisty szukającego pracy.

Najważniejsze to nie mieć kompleksów i zdawania sobie sprawy z realiów naszego rynku pracy. Realiów kompletnie odmiennych niż festiwal pobożnych życzeń, który obserwujemy czytając ogłoszenia o pracę. W copierwszym ogłoszeniu firmy headhunterskiej jest jako warunek konieczny znajomość języka, w co drugim, czasem co trzecim ogłoszeniu drobnym także "język". Tymczasem jak wykazują statystyki wciąż w Polsce tylko 15% pracowników średniego szczebla zna dobrze jakiś język obcy i tylko 50% osób na wysokich stanowiskach menadżerskich jest w stanie porozumiewać się samodzielnie językiem angielskim lub niemieckim. Słabo? A to i tak więcej niż we Francji, a 5 razy więcej niż w USA, a Francuzom i Amerykanom kompleksu niższości i braku kwalifikacji nie można zarzucić.

Uczymy się więc języków ale też gdy jeszcze nie umiemy nie załamujmy się. Te 85% pracowników średniego szczebla, mimo, że byli bez langłydża i nie szprechali, to jednak jakoś tą swoją pracę znaleźli. Te 50% wszystkich szefów, dyrektorów i prezesów, też jakoś się stało dyrektorami, szefami i prezesami pomimo władania tylko językiem polskim. Wygląda więc na to, że rzeczywistość śliczne weryfikuje zbyt wydumane i z nieba oczekiwania rekrutacyjne.

Nosy do góry!

Stawiajcie na swoje kwalifikacje, mówcie o osiągnięciach, chwalcie się doświadczeniem i żadnego tam opuszczania głowy czy "szybko się uczę". Szczeniackie zachowania nie przystoją osobom poważnym, znającym swoją wartość. Na pytanie o język pytajcie jaki rodzaj kontaktu z językiem będzie obecny w waszej pracy. Jeśli pracujecie na dokumentach to i tak nie obejdzie się bez tłumacza-specjalisty lub tłumacza przysięgłego. Nie ma nic gorszego niż rozprawianie o dokumentach (lub ich opisywanie bądź tłumaczenie) przez osoby o dobrej znajomości języka obcego ale bez specjalistycznego słownictwa i doświadczenia prawniczego - to najczęściej generuje więcej problemów niż po prostu przyznanie się do swoich ograniczeń. Oczywiście można też efekt uzyskać sprytnym sposobem koloryzowania na temat znajomości langłydża i liczyć na to, że nie sprawdzą. Trochę szczeniackie, ale skuteczne wtedy, gdy wymóg języka w ofercie pracy tez był szczeniackim zagraniem rekrutera - bo jeśli język jest wymagany formalnie, ale nie wynika to z potrzeby na danym stanowisku pracy - to faktycznie "nie sprawdzą". To takie trochę wzajemne przymykanie oka: my udajemy, że wymagamy - ty udajesz, że posiadasz znajomość = jest fajnie. Warunek: muszą być autentyczne kwalifikacje zawodowe. Bez nich przymykania oczu nie będzie, kandydat leci przy pierwszym pretekście, na pierwszym sicie, czasem wręcz telefonicznym.

Inna sprawa, że jeśli znamy perfect dwa obce języki i mamy wieloletnie doświadczenie zawodowe poparte konkretnymi osiągnięciami, to jest nam o wiele łatwiej znaleźć robotę tam gdzie nie znajdą specjaliści bez języka lub lingwiści bez doświadczenia.

I z tego, musimy tak naprawdę sobie zdawać sprawę.

Tylko, czy wtedy nie będziemy zbyt mocno kręcić nosem na proponowane zarobki i wybierać (po raz kolejny) słodkie czekanie w domu na lepszą ofertę?

źródło: Nowy Ekran

_________________
Tylko człowiek wolny się buntuje,
niewolnicy są posłuszni.
Przejdź na dół
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora

Minerva Płeć:Kobieta
Przyjaciel


Dołączyła: 11 Lut 2006
Skąd: Żary

PostWysłany: 08-09-2011, 01:56    Odpowiedz z cytatem

Ośmiu na dziesięciu pracodawców nie wierzy w zapewnienia kandydatów o znajomości języków obcych, jakie podają w CV - wynika z sondażu przeprowadzonego w drugiej połowie lipca przez agencję edukacyjną Language Abroad w 200 firmach.

Jedynie co trzeci przedsiębiorca za wiarygodne źródło potwierdzające umiejętności uznał certyfikat, a jedna czwarta postawiła głównie na sprawdzenie kandydata w praktyce podczas rozmowy kwalifikacyjnej.

- Coraz popularniejszym rozwiązaniem jest umawianie potencjalnego pracownika na spotkanie z native speakerem (dla którego to ojczysty język), który sprawdza jego umiejętności - tłumaczy Ewelina Skocz z BC Systems. - Oceniana jest biegłość i płynność języka, swoboda użycia oraz znajomość idiomów i powiedzonek. Innymi słowy - wszystko to, co sprawia, że wypowiedzi brzmią naturalnie.

Za sztywność w posługiwaniu się językami obcymi w głównej mierze odpowiada system, w jakim je poznajemy. - Wkuwamy słówka, gramatykę i odmianę czasowników, całkowicie pomijając kontekst kulturowy. W efekcie, owszem, mówimy np. po angielsku, ale czujemy się z tym niekomfortowo - mówi Halina Juszczyk z Language Abroad.

Kolejna kwestia dotyczy znajomości słownictwa branżowego. - Specjalizacja w nauce języków obcych jest niezwykle ważna. Jeżeli chcemy zainwestować czas i pieniądze w kolejny kurs, lepiej zdecydujmy się na taki, który uzupełni nasze branżowe kwalifikacje, niż podniesie o kolejny stopień poziom ogólny - radzi Skocz.

Tego typu doświadczenie w CV doceniają przede wszystkim firmy z sektorów medycznego, IT, finansowego czy wydobywczego, czyli te branże, w których posługiwanie językiem angielskim stało się codziennością.

Rekruterzy dodatkowo przestrzegają przed kolekcjonowaniem dyplomów, za którymi nie idą realne umiejętności. Pracodawcy coraz chętniej weryfikują informacje tego typu.

źródło: gazetapraca.pl

_________________
Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil na które czekamy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © phpBB Group. Copyright © 2005-2024 infokolej.pl